Jesienią Artur i Ewelina chcieli się pobrać. Piękna, nierozłączna para. Zawsze byli razem. Rozstawali się tylko raz na kilka miesięcy, kiedy Artur jechał na egzaminy. Ciotka Eweliny, która była już na emeryturze, zaraz po szkole załatwiła jej pracę jako sekretarka w biurze. Ich życie wydawało się być ułożone.
Wszyscy podziwiali tę wspaniałą parę. Artur był wysokim, atletycznie zbudowanym chłopakiem, o szerokich ramionach. Miał duże czarne oczy i włosy koloru smoły. Ewelina była niską, szczupłą dziewczyną o długich rzęsach, niebieskich oczach, rozświetlonej cerze i blond włosach. Ich rodzice byli zadowoleni z tego związku: przygotowali posag dla dziewczyny i dom w pobliżu, aby móc pomóc przyszłymi nowożeńcami.
W sierpniu ubiegłego roku powstała inicjatywa, żeby na wsi zaczął działać dom kultury. Powstał tam klub teatralny, który prowadziła Alicja. Umiała zachęcić młodych ludzi, żeby zaangażowali się w projekt. Pierwszą sztuką, którą wystawili była Romeo i Julia. Artur został wybrany do roli Romea, a Alicja zagrała rolę Julii. Ewelina otrzymała propozycję zagrania statystki, ale odmówiła ze względu na swój napięty grafik w pracy. Artur zaczął znikać na całe wieczory i prawie się z Eweliną nie widywali. Alicja zawsze prosiła go o pomoc, a on nigdy jej nie odmawiał. Wkrótce Artur i Alicja zaczęli tworzyć związek.
Sztuka została dobrze przyjęta przez wiejską publiczność, więc jeździli z nią po całym regionie. W listopadzie Artur i Alicja wzięli ślub. Ewelina rzuciła pracę i wyjechała do miasta. Pomagał jej tam wujek (brat ojca). Wiosną Ewelina urodziła syna, Mikołaja. Dostała pracę i poznała chłopaka o skomplikowanym niemieckim nazwisku. Tomasz był człowiekiem o dobrym sercu, który był szaleńczo zakochany w Ewelinie. Dziś są już szczęśliwymi dziadkami. Mają dwie wnuczki, które bardzo rozpieszczają. Artur i Alicja zamieszkali w stolicy. „Aktorka” nie planowała zostać na wsi. Ewelina wiedziała o tym.
Minęło już wiele lat. Ewelina od dawna nie była już w domu u swojej rodziny, a jej brat przeprowadził się do małego miasteczka nieopodal. Poszła go odwiedzić, a przed tym postanowiła pójść na grób rodziców.
Ewelina uporządkowała groby, położyła na każdym z nich kwiaty i usiadła na ławce. Nagle ktoś dotknął jej ramienia… Artur, to na pewno on, ale jak on tu na mnie trafił?! – Ewelina była oszołomiona.
– Witaj, piękna Ewelino, nie zmieniłaś się ani trochę – powiedział łagodnie Artur, tonem, który brzmiał, jakby dopiero co wczoraj się rozstali, mimo że minęło 35 lat. – Zestarzałem się, ale ciągnie mnie do rodzinnego miasta… – powiedział Artur, po czym kontynuował – Wiesz, Ewelina, niby żyjemy w mieście i wszystko jest w porządku, ale ja czuję, że wszystko zrobiłem źle. Wydaje mi się, że całe życie zmarnowałem… Przy Tobie miłość mnie inspirowała, czułam się pewny siebie, mogłem zrobić wszystko. Z Alą było jak w bagnie, ciągnęło mnie w dół… okazuje się, że to nie była prawdziwa miłość – uśmiechnął się smutno – mam dobrą pracę, nie narzekam na zarobki, ale dla niej wciąż jestem wieśniakiem. Nie pasuję do niej. Czuję, że przeżyłem swoje życie na próżno: nie zbudowałem domu, nie zasadziłem drzewa, nie spłodziłem syna… Alicja jest bezpłodna… nie mogła urodzić – mówił Artur z tęsknotą i smutkiem.
– Poczekaj – Ewelina wyjęła fotografię – spójrz, czy to ci kogoś przypomina? – Artur zaniemówił, przez kilka minut nie mógł nic powiedzieć. To był on, ale w młodzieżowym ubraniu i z inną fryzurą.
– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
– Czy to by coś zmieniło? Mikołaj to dumny chłopak, wie, że jesteś jego prawdziwym ojcem, nigdy go nie okłamałam. Weź zdjęcie, jest na nim jego numer. Prosił, żebym ci to przekazała, gdybym cię kiedyś spotkała. Możecie rozmawiać i poznawać się, to nie problem. Muszę iść, jutro wylatuję. Życzę ci szczęścia, pamiętaj, to ty jesteś kowalem własnego losu… – Artur usiadł na ławce, objął głowę obiema rękami, czując, że popełnił w życiu bardzo wiele błędów…