Między mną a rodzeństwem nigdy nie było więzi, rodzice też nie darzyli mnie miłością i nawet nie chcę się zastanawiać co takiego im zrobiłem. Zmarnowałem na to już wiele lat i niczego sensownego nie wymyśliłem.
Przytrafiłem się rodzicom dość późno, jako tak zwana wpadka. Są religijnymi ludźmi i nie wyobrażali sobie przerwać ciąży, więc mama mnie urodziła, mając 48 lat. Przyszedłem na świat jako czwarte dziecko w rodzinie, a zanim poszedłem do szkoły podstawowej, moje starsze rodzeństwo zdążyło już założyć własne rodziny.
Mama i tata włożyli wiele wysiłku i pieniędzy w wychowanie moich sióstr i brata, dzięki czemu każde z nich było świetnie wykształcone i dobrze zarabiali. Pamiętam jak wiele razy rodzice mówili jacy są z nich dumni, a ja nigdy takich słów nie usłyszałem.
Początkowo myślałem, że rodzice zaczną mnie kochać, gdy oni wyprowadzą się z domu, ale wtedy pojawiły się wnuki, które były ważniejsze niż ja. Odnosiłem wrażenie, że jestem niewidzialny.
Nie było tak, że rodzice mnie zaniedbywali, bo dostawałem jedzenie i ubrania, ale nigdy nie byłem na żadnych wakacjach, nie robiłem nic z tatą, a mama nigdy mnie nie przytuliła.
Kiedyś słyszałem jak rozmawiała z moją najstarszą siostrą, że żałuje późnego rodzicielstwa i gdyby mogła cofnąć czas, to zrobiłaby wszystko, by mieć tylko trójkę dzieci. Wtedy postanowiłem, że w dniu, w którym pójdę na studia, zerwę kontakt z rodziną.
I udało się, dostałem się na politechnikę, otrzymałem miejsce w akademiku i niewielkie stypendium. Podejmowałem się prac dorywczych i jakoś dałem radę się sam utrzymać. Potem zdobyłem dobrze płatną pracę, znalazłem idealną kandydatkę na żonę i założyłem z nią rodzinę.
To były trzy wspaniałe lata mojego życia, które nagle się urwały. U naszego synka zdiagnozowano białaczkę i niestety przegraliśmy walkę o jego życie, byłem zdruzgotany, nie widziałem, że żona oddala się ode mnie po tej tragedii i wkrótce mnie opuściła. Nie umiała ze mną żyć, za bardzo przypominałem jej o synu, którego straciliśmy. Po roku od tych wydarzeń jakoś udało mi się otrząsnąć i wrócić do życia, ale nie wiem czy poradziłbym sobie bez przyjaciół.
Pewnego dnia, po długich latach bez żadnego kontaktu, odezwała się do mnie najstarsza siostra. Poinformowała mnie, że z naszą mamą jest coraz gorzej, a ojciec od dawna jest leżący. Okazało się, że rodzina wytypowała mnie, żebym zamieszkał z rodzicami i się nimi opiekował, bo brat i siostry mieli mnóstwo wymówek i nie byli w stanie się tak poświęcać.
Zaoferowała mi, że zrzekną się swojej części spadku po rodzicach, jeśli zgodzę się na ich warunki. Oczywiście odmówiłem, nigdy nie czułem się częścią tej rodziny, nie potrzebowali mnie nigdy wcześniej, a ja zdążyłem już do tego przywyknąć i nie miałem zamiaru tego zmieniać.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.