Jestem dzieckiem z nieformalnego związku. Moja matka zerwała z moim biologicznym ojcem przed moim urodzeniem. Nie byli małżeństwem. Miała wtedy osiemnaście lat. Rok po moim urodzeniu poznała innego mężczyznę i z nim wyjechała za granicę. Zostałam z moją ukochaną babcią.
Mama czasami przesyłała pieniądze, dzwoniła. Pewnego dnia mama wróciła. Miałam trzynaście lat. Nie była sama, wróciła ze sześcioletnią siostrą. Mieszkanie stało się ciasne.
Nie zaprzyjaźniłam się z siostrą. Z matką też nie dogadywałam się. Mama zawsze miała do mnie jakieś uwagi, rozkazywała mi, robiła awantury. Słuchałam i kochałam tylko babcię – to ją najbardziej drażniło.
Babcia radziła mi, żebym nie kłóciła się z matką, szanowała ją. Po ukończeniu szkoły wyjechałam do stolicy, dostałam się na uniwersytet. A po ukończeniu studiów wróciłam do rodzinnego miasta. Znalazłam mieszkanie i zaczęłam żyć samodzielnie.
Często odwiedzałam babcię, unikałam spotkań z matką i siostrą. Wkrótce dowiedziałam się, że siostra zamierza wyjść za mąż, ale jej narzeczony nie ma własnego mieszkania i muszą zamieszkać u babci.
Mama powiedziała, żebym wzięła babcię do siebie. Odmówiłam. Wieczorem zadzwoniła babcia i poprosiła, żebym ją odebrała. Pospiesznie po nią pojechałam. Czekała na mnie pod blokiem.
Moja bezwzględna matka wyrzuciła ją z jej własnego mieszkania. Wzięłam ją oczywiście do siebie, ale po pewnym czasie przypomniały o sobie. Siostra powiedziała, że babcia ma prawnuczkę, a babcia nawet nie wiedziała o jej ciąży. Chciały ją z powrotem, same nie radziły sobie z dzieckiem. Okazało się, że matka znowu wyszła za mąż. Przypomniała sobie o babci, bo potrzebna była pomoc, a wcześniej ani razu nie zadzwoniła, nie zapytała o jej zdrowie. Babcia powiedziała:
– Czasami pojadę, pomogę, ale nie wrócę tam z rzeczami. Teraz potrzebna jest pomoc, przypomniały sobie, kiedy dziecko dorośnie, znów mnie wyrzucą.
Mówię babci, żeby nawet nie pomagała. Nie powinna ruszać się ani na krok, by ułatwić im życie, ale ona ma tak dobre serce…