Rodzice Ani zginęli, gdy dziewczynka miała zaledwie dwa lata. Nikt z jej krewnych, nie odważył się wziąć dziewczynki do siebie, więc zapadła decyzja o oddaniu dziecka do sierocińca. Wtedy sąsiadka Weronika, wyraziła chęć zaadoptowania małej Ani.
– Dziewczyno, zastanów się, po co Ci to? Kolejna dodatkowa osoba do wykarmienia. Przecież nawet nie jesteście spokrewnione – mówił jej mąż.
– Nie szkodzi, poradzimy sobie.
Ania wyrosła na szczęśliwe i zdrowe dziecko. Jak to w małej wsi, sąsiadki plotkowały o tym, że jest adoptowana, ale dziewczynka ignorowała to i zawsze mówiła, że ma najlepszą mamę na świecie.
Kiedy własne dzieci Weroniki dorosły i wyfrunęły z domu, Ania jej nie opuściła. Zawsze była przy rodzicach, wykonując większość prac domowych. Pewnego razu, wczesną wiosną, kobieta poszła nad rzekę, aby wyprać ubrania, ponieważ pralka się zepsuła. Kiedy miała już kończyć, nagle usłyszała głośny trzask. Kra lodowa oderwała się od brzegu i Weronika zaczęła być porywana przez prąd. „Lód się łamie!” Krzyczeli mieszkańcy wioski, zgromadzeni na moście. Kobieta była zdezorientowana i nie zdążyła wskoczyć na zamarznięta powierzchnię, która wciąż była mocno przymocowana do brzegu.
Kiedy ludzie dyskutowali, jak uratować Weronikę, ona przesuwała się coraz dalej. W tym momencie, na miejsce zdarzenia podbiegła Ania. Nie zastanawiając się ani sekundy, wskoczyła na jedną z lodowych tafli i zaczęła szybko biec do matki.
– Ania! Oszalałaś! Wracaj na brzeg! – Krzyczała kobieta.
Dziewczyna jednak nie posłuchała i dalej biegła w stronę mamy. Po drodze zorientowała się, która z lodowych pokryw jest mocno osadzona. Podbiegła do Weroniki i przeciągnęła ją w bezpieczne miejsce. Sąsiedzi z wioski, pomogli im dotrzeć do brzegu. Po tym wydarzeniu, wszyscy mieszkańcy zrozumieli, że nie ma dwóch bliższych sobie osób, niż Ania i jej mama.