Myślałam, że takie historie pokazywane są tylko w kobiecych serialach. Nie sądziłam, że kiedykolwiek stanę się bohaterką takiej historii. Zaraz po narodzinach drugiego dziecka mój mąż opuścił rodzinę. Sama wychowywałam swoje córki, choć było mi bardzo ciężko. Na początku mówiłam dzieciom, że ojciec wyjechał do pracy, ale potem przyznałam, że nigdy nie wróci.
Nie wiem, co wtedy czuły moje córki, ale na zmianę tylko płakały lub chodziły milczące. Trwało to tak dobrych kilka lat. Byłam bardzo zła na męża, zawsze odtwarzałam w głowie słowa, które chciałabym mu powiedzieć, gdyby nagle wrócił do domu, ale on nigdy nie wrócił. A ja nigdy nie wyszłam ponownie za mąż, nie ufałam już ludziom. Minęło wiele lat, teraz moje córki mają już swoje dzieci.
Zostałam w wiosce, pracowałam w urzędzie, a w wolnym czasie uprawiałam małą działkę. Lubiłam ten tryb życia, miałam spokój, szczególnie, kiedy córki wyprowadziły się na swoje. Pewnego dnia zadzwonił do mnie mężczyzna. Powiedział, że chciałby kupić u mnie domowe przetwory i umówiliśmy się na spotkanie.
W wyznaczonym dniu podjechał starym samochodem. Podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy i wyjął paczkę. Otwieram ją, a tam kawa, ciastka i cukierki. Byłam zszokowana: kim on był? Kiedy się przedstawił, zrozumiałam, że to mój mąż. Nie wiedziałam nawet, co mu powiedzieć, choć wcześniej zawsze wyobrażałam sobie tę chwilę.
To była najkrótsza rozmowa, jaką odbyłam w życiu. Nie zamierzał kupić przetworów, odwrócił się i odszedł, a ja dogoniłam go, żeby oddać mu paczkę, którą przyniósł po tylu latach swojej nieobecności.
Czy naprawdę oczekiwał, że rzucę mu się w ramiona i będę płakać? Zadzwoniłam do córek i uprzedziłam je o tym, co się stało. Jak się okazało, nie na próżno: ich ojciec również chciał je odwiedzić pod dziwnymi pretekstami. Były dziećmi, kiedy odszedł i oczywiście nie chciały go widzieć. Ciekawe, co myśli człowiek, który opuszcza swoją rodzinę, a potem wraca z puszką kawy i słodyczami?