Sześć lat ukrywałam swoje dochody przed mężem i okazało się, że nie było to na darmo!

Moja babcia uczyła mnie, żebym ufała mężowi i słuchała go. Mogę teraz powiedzieć, że to zabobon z dawnych czasów. Dzisiaj każdy sam za siebie!

Kiedy wychodziłam za mąż, pracowałam w firmie założonej przez mojego kolegę z klasy. Zajmowaliśmy się sprzedażą mebli wykonanych z cedru i innych cennych gatunków drewna.

Po ślubie urodziłam dziecko i wróciłam do pracy już po dwóch latach.

Kiedy wróciłam z urlopu, okazało się, że firma ledwo płynie i że mogą mnie zwolnić. Nie pokazałam, że się boję, i zaczęłam pracować jak wół. Dosłownie w ciągu trzech miesięcy firma wyszła z długów, a po roku nastąpiło gospodarcze ożywienie i rozszerzenie sieci filii!

Zwróciła na mnie uwagę i zaproponowano mi wysokie stanowisko. Objęłam je i moja pensja wzrosła czterokrotnie! Mężowi powiedziałam, że dostałam podwyżkę, ale nie powiedziałam mu, ile wynosi. Powiedziałam, że podwyżka wynosi dwa razy więcej.

Tak przeżyliśmy sześć lat. Pieniądze zbierałam na mieszkanie dla syna, nie robiąc mężowi żadnej krzywdy. Zwłaszcza, że nie wydawałam ich na imprezy i picie!

Ale jak to zwykle bywa, nie może być tak idealnie! W telefonie męża znalazłam rozmowę z inną kobietą. Okazało się, że od dawna prowadził podwójne życie. Rozwód.

Ale teraz rozumiem, że moje oszczędności pomogą mi łagodnie przejść przez rozwód i zapewnić dobre życie synowi. A gdybym mu ufała i wydawała wszystkie pieniądze z mojej pensji na rodzinę?

-->