Z jakiegoś powodu, którego nie rozumiem, moja teściowa uważa, że ma prawo odwiedzać moją rodzinę bez żadnego ostrzeżenia.
Mój syn ma rok i staram się wychowywać go zgodnie z zegarem dobowym. Jeśli nie zaśnie na czas, czyli o ósmej wieczorem, to później prawie w ogóle nie położę go do łóżka. Cóż, dwie godziny udręki są zdecydowanie zapewnione.
Nie ma sensu rozmawiać o tym z teściową. Bez względu na to, jak bardzo ją proszę, aby nie składała późnych wizyt, nie słucha moich próśb. Z jakiegoś powodu nie rozumie, że nie warto wieczorami odwiedzać jej rocznego wnuka.
– Pracuję do późna – mówi. Przychodzi na pół godziny, sepleni z nim, bawi się, a ja potem przez pół nocy cierpię z dzieckiem, które jest niespokojne i krzyczy.
Jak powinnam się zachować?
Dziś jak zwykle zaczęłam kłaść dziecko do łóżka. Mój mąż i ja już wybraliśmy film do obejrzenia, ale wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Mąż otworzył się i zobaczył swoją matkę.
Bardzo trudno opisać moje uczucia. Byłam zła. Mój syn dopiero co zaczął ząbkować, więc zachowywał się niespokojnie. Docenialiśmy każdą spokojną godzinę. Próbowałam się kontrolować, wiedziałam że muszę zachować spokój. W końcu mówimy o matce męża. Nie życzę jej niczego złego, ale sądzę, że czasem powinna postawić się na naszym miejscu. Dlatego wpadłam na przebiegły pomysł.
Udawałam nieszczęśliwe, cierpiące spojrzenie, chwyciłam się za policzek i zaczęłam płakać.
– Och, mamo! Przybyłaś w samą porę! Boli mnie ząb, nie mogę tego znieść. Nie chcę nocą szukać szpitala, więc posiedź chwilę z dzieckiem, a my wkrótce będziemy.
Mąż nic nie mógł zrozumieć. Zaczął się ubierać w pośpiechu i wybiegliśmy z domu.
– Co Ty wyprawiasz? – zapytał mąż.
– Chodźmy na dyskotekę. I nie zapomnij wyłączyć telefonu! – powiedziałam mu.
Do domu dotarliśmy o północy. Matka męża musiała jechać do domu taksówką. Dziecko leżało w łóżeczku, a w pobliżu leżały brudne pieluchy i zabrudzone ubrania.
Zabawki, smoczki, grzechotki – słowem, artystyczny bałagan. Wszystko było porozrzucane.
Teściowa usiadła na krześle i najwyraźniej zasnęła. Wyglądała na wyczerpaną. Przykucnęłam. Jej okulary były w pobliżu, makijaż był rozmazany, a spódnica była pobrudzona dziecięcą kupką. Od tego czasu przychodzi rzadziej i nie późno w nocy.