Trzy lata temu Małgorzata wyszła za mąż za Krzysztofa. Wszyscy odwieczali ją od tego małżeństwa. Nie do końca godny kandydat: rozwiedziony z dwójką dzieci. Nawet jeśli to on nie zajmował się ich wychowaniem, to i tak będą obecni w nowej rodzinie. Podobnie jak była żona. Oprócz tego trzeba płacić alimenty, i to podwójnie.
Małgorzata, chociaż niby zdawała sobie sprawę, że to nie najlepsza opcja, była młoda, atrakcyjna, miała wielu wielbicieli. I wszyscy znacznie lepsi od tego. Ale uporczywe starania Krzysztofa zdobyły jej serce i poddała się. Ponadto zapewniał, że to, co było przed nią, jej nie dotyczy.
Na początku wszystko rzeczywiście tak było. Mężczyzna okazywał troskę, uwagę, nosił młodą żonę wręcz na rękach. Półtora roku po ślubie urodził się im synek. Tutaj również Krzysztof pokazał się godnie: kąpał, pielęgnował, spacerował, wstawiał się w nocy.
Równolegle rozwiązywał problemy pierwszej rodziny. Płacił alimenty, składał życzenia urodzinowe i inne święta. Chodził na przedstawienia, na koncerty w szkole muzycznej. Nowa żona nie przyciągała go.
Ale dwa tygodnie temu wszystko nagle się zmieniło. Była żona poważnie zachorowała. Nie może zajmować się dziećmi. Ta odpowiedzialność spoczywa na ojcu przynajmniej przez pół roku. Nikt inny nie może pomóc. W rodzinie Małgorzaty pojawią się dziewczynki. Jedna ma 12 lat, druga 7,5, idzie do szkoły. To oznacza, że trzeba będzie za nią chodzić wszędzie: odebrać po lekcjach, sprawdzić zadania, nakarmić. Małgorzata jest bardzo zła. Już i tak ma kogoś do opieki, syna, który jeszcze nie ma nawet dwóch lat. Gdzie ona ma jeszcze dwie osoby. Przecież ustalali, że te dzieci nie są jej sprawą.
Mąż też jest oburzony. Nie ma innego wyjścia. A żona i tak jest na urlopie macierzyńskim, spaceruje, gotuje obiady. Można przygotować kilka dodatkowych porcji, przynieść do szkoły, po prostu spacerować po dziedzińcu. Bo inaczej nie ma wyjścia.
Ale dziewczyna znalazła. Zabrała dziecko i pojechała do rodziców. Teściowa w szoku. Jak to, żona zostawiła męża w takiej trudnej sytuacji. Nie można tak. Przecież wiedziała, za kogo się wydaje. Nikt nie zmuszał jej do wyboru mężczyzny z dwójką dzieci.
Przyjaciółka wspiera Małgorzatę. Co ona ma wspólnego z cudzymi dziećmi. Nic jej nie zawdzięczają. Niech ich ojciec sam się wykaraska. Rodzice dziewczyny są tego samego zdania.
Czyż Małgorzata naprawdę jest zdrajcą? Porzuciła męża, któremu obiecała, że go wesprze w trudnych chwilach. A może to jednak nie jej obowiązek, dzieci z pierwszego małżeństwa? Przecież i tak ma kogoś, o kogo się troszczyć.