Jej 60. urodziny Ewa nie chciała świętować w Wielkiej Brytanii, postanowiła uczcić je z dziećmi, dlatego zdecydowała się wrócić do domu. Ale dzieci nie poparły matki, wtedy Ewa zrozumiała wszystko

Wiele lat w obcym kraju bardzo zmieniło Ewę i jej myśli. Wyjeżdżała na zarobki dla dzieci, a teraz bardzo się nimi rozczarowała, wszystko, czego od niej potrzebowali, to pieniądze.

Wszystkie zarobione w Londynie pieniądze kobieta sumiennie przesyłała dzieciom. Ale po 10 latach postanowiła wrócić i była nieprzyjemnie zaskoczona reakcją swoich dzieci:

– Mamo, gdzie ty przyjedziesz, my jeszcze nawet połowy remontu nie dokończyliśmy – powiedział młodszy Piotr.

Nowina nie ucieszyła również starszego syna z synową:

– Mamo, a myślałaś o nas? A co z naszym kredytem na mieszkanie? Jak teraz będziemy go spłacać?

Ewa mieszkała w Londynie już dziesięć lat. Kiedy wyjeżdżała, myślała, że zostanie tam parę lat. Ale wyszło na pełne dziesięć. Bardzo tęskniła za rodzinnym domem, trzy lata temu urodziła się jej wnuczka, którą widziała tylko na telefonie.

Pojechała, bo zdawała sobie sprawę, że są potrzebne pieniądze. Ewa wcześnie owdowiała, została z dwoma synami w starym domu rodziców. Starszy, Paweł, ożenił się i przeprowadził się do żony, ale jakie to życie, gdy na jednym podwórku w niewielkim domku mieszka trzy pokolenia – Paweł z żoną, teściową i teściem.

Młodszy syn przyprowadził do domu synową. Piotr był sprytny, to on namówił Ewę na wyjazd do Wielkiej Brytanii. Znalazł kobietę ze wsi, która już tam pracowała, i poprosił o pomoc w wyjeździe również dla jego mamy.

Wszystkie zarobione pieniądze Ewa przesyłała dzieciom. Młodszy, Piotr, wkładał swoją część w dom i podwórko, a starszy, Paweł, wziął dwupokojowe mieszkanie na kredyt.

W Londynie Ewa miała kilka przyjaciółek, z którymi mogła by świętować swoje urodziny, ale chciała podzielić się tą radością z dziećmi, wnukami i innymi bliskimi krewnymi.

Ewa najpierw zadzwoniła do młodszego syna:

– Czekajcie, dzieci, niedługo przyjadę. Chcę zrobić sobie urodziny. Prawdopodobnie już zostanę na stałe.

Na co otrzymała odpowiedź, której się nie spodziewała:

– Mamo, my jeszcze nawet połowy remontu nie dokończyliśmy.

Nowina nie ucieszyła również starszego syna z synową:

– A co z naszym kredytem na mieszkanie? Jak teraz będziemy go spłacać?

Ewie stało się smutno na duszy. Rodzime dzieci nie ucieszyły się tym, że chce wrócić do domu.

Swoje urodziny świętowała w Londynie. Synowie z synowymi dzwonili, gratulowali, serdecznie dziękowali za wszystko i życzyli zdrowia i długiego życia. Opowiadali, jak kochają i cenią matkę… Ale teraz już wiedziała, za co dokładnie ją kochają i cenią.

-->