Jako dziecko musiałam mieszkać w sierocińcu, nigdy nie widziałam ojca i matki, więc powiedzieli, że jestem sierotą, miałam wtedy tylko pięć lat.
Życie w domu dziecka było dla mnie bardzo trudne. Ogólnie biorąc, wszystkie dzieci, które tam były, w ogóle nie obchodziły opiekunów. Nie dbali o nas, a gdy osiągnęliśmy pełnoletność, wyrzucili nas stamtąd i pożegnali na zawsze. Chciałam iść dalej do szkoły, ale wychowawcom nie podobał się ten pomysł, prawie każdy z nich mi to powiedział:
– Nie będziemy Cię tu trzymać przez kolejne dwa lata, musisz podjąć pracę i zacząć samodzielne życie, wtedy możesz robić, co chcesz. Nie myśl sobie, że będziemy dalej Cię utrzymywać, nie jesteś królową.
Kiedy skończyłam studia, miałam już zawód, który wcale mi się nie podobał. Chciałam pracować, ale nie jako księgowa, lecz w tym czasie nie było innego wyboru.
Dobrze, że w XXI wieku rząd zdecydował się na zapewnienie domów dla sierot. Ja oczywiście też miałem zapewnione mieszkanie i kiedy go dostałam, było w całkiem dobrym stanie. Dwa miesiące po tym, jak się wprowadziłam i przeniosłam wszystkie swoje rzeczy, poznałam moją miłość. Maciek i ja chodziliśmy ze sobą około dwóch lat, po czym zdecydowaliśmy się na ślub.
Nie planowaliśmy dzieci przez najbliższe kilka lat, chciałam, żebyśmy najpierw pracowali i budowali karierę. Nawet matka mojego męża powiedziała:
– Nie powinnaś mieć teraz dzieci, jesteś za młoda, nie zawracaj sobie tym głowy.
Zawsze wiedziałam i często zauważałam, że matka mojego męża chce, żeby mnie zostawił, ciągle się z nim o to kłóciła.
Po kilku miesiącach teściowa niby o tym zapomniała, ale zawsze miała taką obłudną minę. Po jakimś czasie wykupiłam na własność moje mieszkanie. Minęło jeszcze trochę czasu i teściowa znów zaczęła mnie denerwować, ciągle mówiła do syna to samo:
– Nie pasujesz do tego jednopokojowego mieszkania. Jaki jest problem z zaciągnięciem kredytu, a następnie sprzedażą tej małej klitki. W rezultacie będziesz miał wystarczająco dużo pieniędzy na dwupokojowe mieszkanie. Musisz mieć dzieci, gdzie je umieścisz, w jednym pokoju? Będziesz Ci bardzo ciasno i niewygodnie.
Jego matka w końcu namówiła nas na większe mieszkanie. Postanowiłam pójść do banku i wziąć kredyt, a wtedy będę mogła jeszcze kupić samochód, może ona miała rację?
Pewnego wieczoru wracałam zmęczona i już miałam podejść do mieszkania, kiedy zauważyłam, że drzwi są uchylone, słyszałam, że ktoś w środku rozmawia. Od razu przyszło mi do głowy, że Maciek był tam z inną dziewczyną, ale nie, po głosie poznałam, że to matka się z nim kłóciła.
– Dobrym rozwiązaniem byłoby, gdybyś się z nią rozwiódł. Poszukasz sobie inną dziewczynę, która będzie dużo bogatsza i miała dobrze sytuowaną rodzinę. Radzę Ci, będzie Ci lepiej, jeśli rozwiedziesz się z Anną. Postaraj się być teraz cierpliwy przez kolejne dwa lata, weźmie kredyt i wtedy kupicie dwupokojowe mieszkanie. Później go sprzedasz i przyjdziesz mieszkać do nas, możemy podzielić się pieniędzmi, samochód też sobie zatrzymasz. Przynajmniej będzie jakaś korzyść z tego rozwodu.
Maciek nie myślał tylko o sobie i zapytał:
– Co wtedy będzie z Anią, nie ma dokąd pójść, o czym Ty w ogóle mówisz, przecież ja ją kocham.
To nie ma znaczenia, pójdzie do jakiejś koleżanki. Dzieci z domów dziecka są przyzwyczajone do tego, że ich życie wywróciło się do góry nogami, poradzi sobie.
Nie mogłam się już powstrzymać, stojąc przed drzwiami. Weszłam do kuchni i wyrzuciłam jego samolubną matkę z domu.
Bez względu na to, jak szanujecie swoich rodziców i liczycie się z ich zdaniem, nigdy nie pozwólcie wtrącać się im w Wasze życie małżeńskie.
Mój mąż nie posłuchał swojej matki, bo bardzo się kochamy i jestem mu za to wdzięczna.