Jestem samotną matką dwójki dzieci, więc nie rozumiem, jak można robić różnicę między nimi? Ale moja matka kiedyś pokazała mi, że można! Kochała tylko mojego brata, a na mnie nie zwracała żadnej uwagi.
Nie przesadzam, to naprawdę było tak. I trwa do dziś, chociaż matka ma już 68 lat, a ja 45.
Matka miała dwa małżeństwa: w pierwszym urodziłam się ja, a w drugim – mój brat Adam.
Z moim ojcem matka bardzo źle się rozstała, i to wszystko potem odbiło się na mnie.
– Dzięki Bogu, że cię babci nie oddałam! Twój ojciec zepsuł mi życie – ciągle mi mówiła matka, jakbym była w czymś winna.
Pamiętam, że po rozwodzie rodziców (miałam wtedy zaledwie 5 lat), moja babcia (mama taty) chciała mnie zabrać do siebie.
Nie wiem dlaczego, ale mama mnie nie oddała (nie sądzę, że przez to, że bardzo mnie kochała, raczej przez to, że chciała im w ten sposób zrobić złego).
Później mama wyszła za mąż za Andrzeja, i urodził się im syn Adam.
Z pojawieniem się braciszka w naszym domu świat zaczął się kręcić wokół niego, a o mnie wszyscy zapomnieli.
Wtedy mama już sama proponowała mi jazdę do babci.
Kiedy ja trochę podrosłam, siadałam do autobusu i jechałam do babci na kilka dni. I nikt mnie nawet nie szukał.
Jak tylko skończyłam szkołę, od razu wyszłam z domu, i więcej tam się nie pojawiłam.
Żyłam u babci. Mama nie interesowała się moim życiem: ani tym, jak się uczę, ani tym, czy mam wystarczająco pieniędzy do życia.
Nie przyszła na moje wesele, i nie uznała za konieczne poznać mojego męża, a potem moich córek.
Mój brat przez cały ten czas mieszkał z rodzicami i nie znał nieszczęścia. Opłacali mu studia na prestiżowym uniwersytet. Kiedy Adam się żenił, miał przepyszne wesele (na które mnie nie zaprosili).
Nie obrażałam się na swoją rodzinę, po prostu wcześnie zrozumiałam, że im nie jestem potrzebna, i dlatego skierowałam się do mojej babci.
Ona, swoją drogą, była jedyną osobą, która traktowała mnie dobrze. Babcia przepisała mi na swoją nieruchomość, więc teraz mieszkamy tam z rodziną.
Niedawno matka przypomniała sobie o mnie. Znalazła mnie sama, zadzwoniła i poprosiła, abym przyjechała.
Nie widziałam jej wiele lat, więc byłam zaskoczona tym, jak źle się prezentuje.
Matka opowiedziała mi, że jej męża Andrzeja już rok nie ma, a jej ukochany syn Adam z żoną i dziećmi od kilku lat mieszka w Kanadzie. Mieszkanie przepisała mu dawno temu. A teraz, kiedy mama się zestarzała, choruje, i potrzebuje pomocy, brat tylko rozkłada ręce, jakby mówił, no cóż, co ja mogę zrobić?
Matka przeprosiła mnie i zapytała, czy mogłabym czasem do niej przyjeżdżać?
Jej emerytura jest niewielka. A ostatnio matka często leży w szpitalu, i po prostu potrzebuje, żeby ktoś był obok.
Powiedziałam, że się zastanowię.
Wychodzi jakoś niesprawiedliwie – wszystko dostał mój brat, a my mamy opiekować się mamą!