O moich pieniądzach, które leżały w banku przez 10 lat, moja córka doskonale wiedziała. Dostałam je niespodziewanie od wujka, który wiele lat mieszkał w Ameryce. Ale postanowiłam, że nie będę ich wydawać. Niech leżą, bo życie jest długie, różne rzeczy się zdarzają.
Rok temu moja córka wyszła za mąż i poszła mieszkać do teściowej.
Zaprosiłam ich do siebie z zięciem, bo mamy duży dom, miejsca by starczyło. Ale odmówili, powiedzieli, że daleko im do pracy.
Dobrze, niech żyją swoim życiem. A potem córka przyszła do mnie, świeciła ze szczęścia, mówi:
– Mama, usiądź! Mam dla ciebie wiadomość!
Obejmując mnie, poinformowała, że wkrótce zostanę babcią. I od razu przeszła do sprawy – teraz nie chce mieszkać z teściową, dlatego prosi mnie, abym jej dała te 50 tysięcy dolarów, które mam, i to wystarczy im na mieszkanie.
Nie bardzo chciałam rozstawać się z pieniędzmi, ale co zrobić dla własnego dziecka? A przecież moja córka jest jedyna!
Ale postawiłam warunek – mieszkanie córka ma oformować na siebie!
Obiecała, że zrobi wszystko zgodnie z zasadami, i kilka dni później przekazałam jej całą sumę.
Później zaczęłam do niej dzwonić, pytać, czy już znalazła odpowiednią opcję, a tu mnie zszokowała! Okazuje się, że pieniądze, które jej dałam, zainwestowali w dom teściów – robią tam drugie piętro, bo zięć bardzo chce mieszkać obok rodziców.
Rozumiem, że w tej aferze najbardziej zainteresowany był zięć, bo kilka dni temu pojawił się u niego nowy samochód. To z pewnością wszystko za moje pieniądze!
Zaprosiłam córkę do siebie, pytam, dlaczego to zrobiła, przecież praktycznie obcym ludziom oddała pieniądze! Tam jej nic nie przysługuje! A mąż może być dziś, a jutro go nie ma!
– Nie rozumiesz nic, mamusiu! U nas jest miłość, i wierzę w swojego męża! – spokojnie odpowiedziała mi córka.
Nie mam nic przeciwko, miłość to miłość! Ale jak ona nie rozumie, że pieniądze to coś innego!
Teraz co robić? Córka bardzo mnie zasmuciła!