Nie narodzisz dla mnie, narodzi inna – powiedział Ryszard po 20 latach małżeństwa

Mojej przyjaciółce jest 41 lat. 21 z nich spędziła w małżeństwie. Wyszła za Wojciecha ze szkoły bardzo szybko, ale z miłości. W naszej grupie nazywamy ich “naszymi Kasiami”. Po pierwsze, imiona brzmią podobnie, a po drugie naprawdę są nierozłączni.

Nikt z naszej przyjaznej grupy nie może zrozumieć, jak Kasia (tak ją nazywamy) przez tyle lat udawała unikanie powiększenia rodziny. Nie, zdrowie miała niby w porządku (choć kto wie). A jej mąż przez wszystkie te lata cierpliwie marzył o synu, czekając cierpliwie, aż Kasia sama dojrzeje do macierzyństwa.

A oto, niemożliwe! Nie dojrzała. Często próbuje mi udowodnić, matce dwóch synów, że być wolnym od dzieci to najwyższa idylla.

Szczerze mówiąc, starałam się zrozumieć jej argumenty i motywy. Kasia – jedynak w rodzinie, przyzwyczajona do wyłącznej uwagi i pełnej swobody działania. Nawet mąż nie jest w stanie jej zmusić do zrobienia czegoś bez ochoty.

Egoistka, powiedzmy, częściowo. Ale jednocześnie bardzo empatyczna osoba, gotowa pomóc wszystkim.

Jest jeszcze jedna subtelność. Pamiętam, że była u nas w gościach, a mój młodszy syn zrobił kupę w pieluszce. Zamieniłem go i tylko przyniosłem obok niej zawinięty worek, a ona zwymiotowała tylko od zapachu.

W innych sprawach, wszystko dla niej jest przygotowane do macierzyństwa – zorganizowane życie, duże mieszkanie, biznes, na razie, trzymajmy kciuki, dochodowy, kochający mąż, gotów być tatą. Rodzić, jak to się mówi, – nie chce.

A co najważniejsze, jak wiem, mąż postawił jej ultimatum. Dość surowe. Otwarcie powiedział: “Nie narodzisz dla mnie, narodzi inna.”

Kasia zadzwoniła do mnie we łzach, zirytowana i jakoś zagubiona. Po pierwsze, wydaje się, że po raz pierwszy w życiu usłyszała surową warunkę od męża. Po drugie, wydaje się, że uwierzyła w jego słowa. Ponieważ wie – czuły, delikatny, a w środku twardziel. Co zaplanował, zrobi.

Poprosiła mnie o poradę. Powiedziałam: “oczywiście, rodź, inaczej po prostu stracisz męża. Oto sobie przypomnicie moje słowa – narodzisz drugiego. Tylko nie można przeciągać”.

“Nie chcę dziecka, ale chyba trzeba” – podsumowała moja przyjaciółka.

Nie wiem, jak to się skończy. Co więcej, nie jestem pewna, czy w tym wieku wszystko pójdzie tak szybko. Tak przez 21 lat żadnej ciąży, nawet gdy zapominała o antykoncepcji.

A co będzie, gdy jej mąż zrozumie, że nie zostanie ojcem z nią? Nawet nie chcę tego sobie wyobrażać. On ją oczywiście kocha, ale myślę, że będzie działał zdecydowanie.

Mam nadzieję, że Kasia w końcu skoczy na ostatni wagon macierzyństwa.

-->