Jestem rozwiedzioną od 6 lat. Do niedawna mieszkałam razem z sześcioletnią córką w wynajmowanym mieszkaniu. To moja decyzja, ponieważ nie chciałam dodawać problemów mojej mamie i babci. Moja pensja wystarczała mi i córce. Dodatkowo znalazłam dobrą pracę dodatkową, tworząc filmy na zamówienie. Mąż regularnie płaci alimenty.
W międzyczasie udało mi się zaoszczędzić wymaganą sumę na zakup własnego jednopokojowego mieszkania. Mieszkanie jest małe, zaledwie 23 metry kwadratowe.
Początkowo po rozwodzie z mężem miałam finansowo trudno. Nie otrzymałam wsparcia od krewnych, wszyscy tylko mnie potępiali za to, że zniszczyłam rodzinę. I to po tym, jak mąż zdradził mnie z moją przyjaciółką.
Ze strony własnej cioci, a jednocześnie chrzestnej, słyszałam tylko oskarżenia. Mówiła mojej mamie, że jestem nieudacznikiem, a jako przykład podawała swoją córkę, która jest zamężna, ma dziecko, własne mieszkanie i samochód.
Oczywiście, bardzo bolało mnie słyszenie takich słów na swój temat. Ale nie mogłam przerwać z nią kontaktu, ponieważ często spotykaliśmy się w mieszkaniu mojej mamy i babci, której już nie ma od niedawna.
Ale nasze ostatnie spotkanie zapadło mi w pamięć na zawsze. I gdybym wiedziała, z jakiego powodu wszyscy się zbierają, nie przyszłabym. Mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ma pilną sprawę.
Tym razem ciotka powstrzymała się od chwalenia swojej rodziny. Przyznała, że w tej chwili ich rodzina przechodzi trudne czasy. Oprócz kredytu hipotecznego mieli kredyt samochodowy i kredyt na remont mieszkania.