Po latach ignorowania, moja siostra nagle zaczęła mnie odwiedzać co było dla mnie ogromnym szokiem. Znałam ją jednak na tyle by móc podejrzewać, że coś knuje i niestety miałam rację.

Często mówi się, że rodzina to najważniejsza rzecz w życiu. Jednak czasem nawet najbliższe osoby mogą być źródłem nerwów i frustracji. Tak było w przypadku mojej siostry, Katarzyny i mnie.

Kilka lat temu Katarzyna wyszła za mąż i w jej życiu wszystko nagle zaczęło się układać. Jej mąż, Tomasz, prowadził udaną wędliniarnię, co sprawiło, że ich standard życia znacząco wzrósł. Wybudowali luksusowy dom, kupili drogie auto i zaczęli regularnie podróżować za granicę. A wszystko to, podczas gdy mieszkałyśmy w tej samej małej miejscowości, chociaż czasem wydawało mi się, że mimo geograficznej bliskości, dzieli nas przepaść.

Nasze kontakty były sporadyczne i niezbyt serdeczne. Nawet podczas świąt, Katarzyna pojawiała się na chwilę, jakby robiła to tylko z obowiązku, żeby nasza matka się nie obraziła. Rzecz jasna, nie było mowy o jakiejkolwiek pomocy finansowej z jej strony, nawet gdy zauważalne były nasze trudności materialne.

Z początku byłam zaniepokojona, przede wszystkim z troski o naszą matkę. Z czasem jednak pogodziłam się z sytuacją. „Jeżeli ona chce żyć bez nas w swoim luksusowym świecie, to jej wybór,” – myślałam.

Ostatnio coś się jednak zmieniło. Katarzyna zaczęła nas częściej odwiedzać, co z początku wydało mi się dziwne i wiedząc, jakim jest człowiekiem, zaczęłam podejrzewać, że coś knuje.

Moje przeczucia okazały się słuszne. W niedzielę Katarzyna przybyła z nieoczekiwaną wizytą i oznajmiła, że jedzie ze swoim mężem w długą podróż, bo chce pomieszkać chwilę w Kanadzie. Zażądała, żebyśmy z mężem zajęli się ich majątkiem w jej nieobecności.
– Dlaczego nie zatrudnisz do tego kogoś? W końcu na swojej firmie też masz odpowiedzialnych ludzi, których możesz zatrudnić do dodatkowej pracy – zasugerowałam.
– Firma to jedno, to są pieniądze i interesy. A dom? Chcesz, żebym płaciła obcym ludziom za nic? Wy i tak nie macie za wiele do roboty – odparła Katarzyna, próbując mnie przekonać.

W tym momencie zrozumiałam jej prawdziwe intencje. Chciała, byśmy za darmo zajmowali się jej majątkiem. Zdecydowałam się odmówić, bo uważam, że nic jej nie jestem winna. Gdybyśmy były w lepszych relacjach, pewnie bym jej pomogła, ale nie w tych okolicznościach.

Katarzyna odeszła obrażona, ale jestem pewna swojej decyzji. Może to wydarzenie będzie dla niej lekcją, która zmusi ją do przemyślenia swojego stosunku do rodziny i zrozumienia, że nie wszystko da się kupić za pieniądze.

W życiu różnie bywa. Czasem to właśnie trudne sytuacje ukazują prawdziwy charakter ludzi. Mam nadzieję, że to doświadczenie posłuży nam obu do refleksji i być może do zbudowania czegoś więcej niż tylko siostrzanej indyferencji.

-->