„Wojtek przedstawił Ewie taką wersję siebie, jaką chciał, a ona naiwnie w nią wierzyła. Naprawdę mu ufała, stanowiąc idealną ilustrację przysłowia, że miłość jest ślepa. Cudowna dziewczyna zakochana w draniu zgrywającym księcia z bajki”.
Nie miałem z Wojtkiem kontaktu od czasów studiów. I już wtedy, szczerze mówiąc, uważałem go za palanta pierwszej wody. O ile na pierwszym roku skupiło się wokół niego grono ludzi, bo umiał robić wokół siebie szum, o tyle już na drugim się stopniowo wykruszali, gdyż jego czar działał na krótką metę.
Nie przejmował się tym i tylko mnie uważał za kumpla, choć nie miałem pojęcia dlaczego. Potem jeden z chłopaków oświecił mnie, że tylko ja nie dałem mu jeszcze po gębie. Za co? Za dobieranie się do mojej kobiety.
Cóż, byłoby mu trudno, bo byłem w związku na odległość, który ostatecznie się rozpadł, a ja skupiłem się na nauce i odpuściłem sobie budowanie kolejnej relacji.
-->