Wszyscy uważają, że porzuciłam idealnego mężczyznę. Tylko ja wiem, że nawet jedzenia do talerza sam nie mógł nakładać, a co dopiero posprzątać po sobie!

Moi przyjaciele i rodzina byli w szoku, a niektórzy nawet przestali ze mną rozmawiać. Wszyscy uważają mnie za nierozumną, ponieważ rzekomo porzuciłam idealnego mężczyznę. A także przypisują mi jakieś romanse, a nie potrafią zrozumieć, z kim teraz mam nowy związek. Mimo że tłumaczyłam im to otwarcie, uważają, że nie słuchają mnie ani ja nie do nich!

Z Pawłem rozwiedliśmy się półtora roku temu. Przed tym byliśmy razem tylko 6 miesięcy, a Paweł zrobił mi oświadczyny jeszcze po – miesiącach naszego związku. Zgodziłam się, bo byłam oczarowana jego uwagą i myślałam, że naprawdę kocham tego mężczyznę i będziemy mogli stworzyć szczęśliwą rodzinę. Och, jaka byłam naiwna!

Po ślubie od razu zaczęliśmy mieszkać razem. Paweł miał dwupokojowe mieszkanie w centrum miasta z wykończeniem w stylu europejskim, które tylko czekało na panią. Paweł nie chciał mieszkać tam sam, więc w wieku 30 lat, kiedy się poznaliśmy, nadal mieszkał z rodzicami na obrzeżach miasta. Wtedy nie przypisywałam temu znaczenia.

W roli męża Paweł nadal obdarzał mnie kwiatami, drogimi prezentami i komplementami. Dosłownie spełniał każde moje życzenie. Och, zobaczylibyście miny moich przyjaciół, kiedy pojawiłam się u nich na spotkaniu w nowym SUV, futrze z norki i z dużymi diamentowymi kolczykami w uszach. Wszyscy myśleli, że żyję jak u Pana Boga za pazuchą i zerwałam smaczkę.

Rozpoczęcie życia z Pawłem, przewidywałam pewne różnice w życiu codziennym, ale nigdy nie przypuszczałam, że będą takie rozmiary! Okazało się, że Paweł to zwykły maminsynek! Oto tutaj docierało do mnie, dlaczego tak długo mieszkał z rodzicami, mając własne mieszkanie.

Chodziłam do pracy, a wracając zmęczona do domu, musiałam gotować mu jedzenie, bo je on tylko świeże. Musiało być coś nowego i inne każdego dnia, bo podgrzane mu nie smakuje. Co więcej, nie chciał nawet sam nakładać jedzenia na talerz. Danie musiało czekać na niego na stole! A jeśli byłam zajęta czymś innym, to chodził zły i narzekał, że jest głodny, ale nigdy nie nakładał jedzenia sam.

Po zjedzeniu Paweł zostawiał brudny talerz na stole. Nawet nie w zlewozmywarce! Na początku starałam się mu dogadzać, bo faktycznie wiele dla mnie robił, ale Paweł nigdy nie podziękował za moje starania. Mogłaby jedynie zauważyć, że jego mama gotuje lepiej.

Nigdy nie pomagał mi w sprzątaniu, nie naprawiał niczego w domu. Nawet jeśli trzeba było przybić gwóździa pod obraz, Paweł zdołał wezwać fachowca! Zazwyczaj, wracając do domu, byłego męża kładł się na kanapie, oglądał telewizję lub rozwiązywał krzyżówki. Odsuwał się od tego jedynie, gdy miał ochotę jeść lub wykonać ze mną obowiązek małżeński.

Przez półtora roku wspólnego życia spędziliśmy razem tylko jeden weekend! Podczas obchodzenia Nowego Roku z jego rodzicami. W pozostałe dni uciekał do swoich rodziców, bo martwił się, jak tam mama sobie radzi bez niego. Każdą sobotę zostawał tam na noc, mimo że mieszkaliśmy w tym samym mieście. A to wszystko mimo że praktycznie przez całą dobę rozmawiał z nią przez telefon! Nawiasem mówiąc, nigdy nie pytała się o mnie. Dla niej bym jakby w ogóle nie istniała.

Jestem szczęśliwa, że zakończyłam tę relację. Uważam ją za największy błąd w moim życiu. Cieszę się, że nie popełniłam większego, kiedy Paweł namawiał mnie na dziecko. W przeciwnym razie teraz zajmowałabym się dwójką, a nie miałabym drogi powrotnej…

Kobiety, nie popełniajcie moich błędów i udostępnijcie to wyznanie – może komuś pomoże!

-->