Mam na imię Karolina. Z Karolem wzięłam ślub jeszcze na studiach.
Tak się złożyło, że byliśmy zmuszeni zamieszkać na chwilę u teściowej.
Z mężem byłam niesamowicie szczęśliwa. Karol był bardzo inteligentny, miły i przystojny. Niestety, z teściową mi się nie poszczęściło. Była nieznośna i ciągle tylko krzyczała. Jeśli coś tylko jej się nie spodobało, to od razu podnosiła głos. Czasami nawet wkładałem do uszu stopery, żeby jej nie słyszeć.
Potem skończyliśmy studia i wyjechaliśmy z żoną na południe, gdzie zaczęliśmy prowadzić gospodarstwo rolne. Żyliśmy bardzo dobrze.
Rok później odwiedziła nas teściowa. Wcześniej wysłała nam list z dokładną datą swojego przyjazdu.
Karol chciał zabić kury, żeby nakarmić mamę świeżym mięsem z kurczaka, ale zaproponowałam mu, żeby zrobił to, kiedy już teściowa będzie na miejscu. Wtedy bowiem będzie najbardziej świeże. Karol przyznał mi rację i stwierdził, że faktycznie będzie lepiej z tym poczekać.
Teściowa przyjechała późno w nocy i od razu zaczęła zachowywać się nieznośnie. Krzyczała i czepiała się o każdy drobiazg.
Nie spałam całą noc, ale wymyśliłam, co robić.
Mąż wstał o czwartej rano, by wydoić krowy, ale niestety, z niewiadomych powodów wstała też teściowa.
Ja swoje obowiązki i pracę zaczynałam nieco później, dlatego wstawałam dopiero o 7 rano. Teściowa więc znów zaczęła krzyczeć, że jej syn pracuje, a synowa, czyli ja, jest leniem i pasożytem.
Wstałam jednak jak zwykle i zrobiłam sobie herbatę, a mąż pracował już na zewnątrz. Siedziałam w kuchni i piłam herbatę, a teściowa stanęła obok mnie i zaczęła mnie wychowywać oraz umoralniać.
Wtedy usłyszałam kury na podwórku. Szybko wyskoczyłam na podwórko, złapałam za siekierę, a potem za kurę i ją zabiłam. Wciągnęłam ją do kuchni i wrzuciłam do miski.
Moja teściowa mieszkała w mieście przez całe życie w mieście i nigdy czegoś takiego nie widziała.
– Co Ty robisz? – zaczęła na mnie krzyczeć.
Wyjaśniłam jej, że jestem tak zmęczona jej głośnymi krzykami, źe po prostu nie mam już cierpliwości, by to dłużej znosić.
Potem jak gdyby nigdy nic zabrałam się za inne obowiązki, a teściowa przez cały ten czas milczała.
Kiedy potem wróciłam do domu, mąż już zajmował się zabitymi kurami. Kiedy teściowa była na zewnątrz, mąż zapytała mnie:
– Karolina, nie wiesz może, co się dzisiaj stało z mamą? Dlaczego ona ciągle tylko szepcze?
A ja tylko się uśmiechnęłam. W głębi duszy jednak bardzo się ucieszyłam, że mi się udało: w ten sposób raz na zawsze oduczyłam teściową od krzyku.