Była żona mojego męża wywiodła chore dziecko w piżamie na podwórko, mówiąc: “Nie dajesz pieniędzy – wychowuj sobie sam!”

Mój mąż był już żonaty, ma córkę. Sumiennie płaci alimenty, rozpieszcza córkę i spędza z nią weekendy. Oprócz ustawowych opłat, mój mąż opłacał prywatną szkołę i klinikę, ubierał dziewczynkę, dawał pieniądze na drobne wydatki i na jedzenie.

Córka niedawno skończyła 14 lat, nie jest już małym dzieckiem. Może dzwonić o pierwszej w nocy i prosić o przyniesienie jej podpasek.

To było kilka lat temu. Córka często gościła u nas, nic przeciwko temu nie miałam. Córka z pierwszego małżeństwa mogła nocować u nas przez miesiące, a mąż płacił alimenty swojej byłej żonie. Kiedy jechaliśmy w góry, nad morze, nad jezioro czy gdziekolwiek indziej, zawsze zabieraliśmy ją ze sobą.

Córka męża chodziła wtedy do szkoły, właśnie zachorowała. Mężowi nie wypłacili wypłaty, więc zapłacił alimenty z naszej oszczędności, żeby nie było później problemów. Zadzwoniła była żona i domagała się więcej pieniędzy na leki. Mąż próbował jej wyjaśnić, że teraz ma problemy finansowe. Powiedział to tej podstępnej pani.

Zaczęła awanturę i krzyczała przez telefon: “Nie dajesz pieniędzy – zajmuj się wychowaniem sam!”.

Nie było żadnych problemów, jej obecność nie przeszkadzała nam. Mąż sam pojechał po dziewczynkę, a była żona wywiodła ją prosto w piżamie z gorączką.

Wyleczyliśmy córkę. Powiedziałam mężowi:

“To nie są żarty! Jedź, spakuj jej rzeczy i niech teraz mieszka z nami”.

Zadzwonił do byłej żony, poprosił o spakowanie walizki. Ta nienormalna kobieta wdziera się do klasy dziecka w środku lekcji i zabiera klucze do mieszkania. Przy takiej matce można wychować normalne dziecko z zdrową psychiką? Nie!

Córka nadal mieszkała u nas. Bardzo tęskniła za mamą, często dzwoniła, a ta albo nie odbierała telefonu, albo obiecywała oddzwonić. Serce waliło mi z piersi, kiedy patrzyłem na dziewczynkę. Czy była była żona rozumiała, co robi? Potem sama poczuje skutki!

Starałam się rozweselić dziecko, ale nigdy nie mówiłyśmy o jej matce. Dla mnie mama jest świętością. Mówiłam jej, że mama poprawiła swoją sytuację zawodową i na pewno przyjedzie nas odwiedzić. Dziewczynka miała dobrze u nas, kupowaliśmy jej wszystko i wymyślaliśmy rozrywki, ale tęsknota za mamą nie była do zastąpienia.

Kiedy bawiłyśmy się razem, przyznała, że była świadkiem rozmowy między ojcem a matką i bardzo ją zabolały słowa “Nie dajesz pieniędzy – zajmuj się wychowaniem sam!”. Dlaczego kobiety tak często manipulują swoimi dziećmi? Dlaczego interesują je pieniądze i życie osobiste, a własne dzieci rosną jak grzyby? Ona robiła wszystko, żeby sprawić bóle mojemu mężowi i sprawić nam kłopoty, ale sprawiła ból tylko swojej córce.

Dzieci, niezależnie od wieku, rozumieją i odczuwają wszystko. Dorośli, zastanówcie się, co mówicie i co robicie!

-->