Jestem ojcem dwójki dzieci. Moja żona zmarła 5 lat temu, ale ja nie zamierzam już się nigdy z nikim wiązać. Po co mi to? Z wiekiem coraz bardziej doceniam wolność, a dzieci oraz wnuki są dla mnie najbliższymi osobami i to mi wystarczy. Teraz jednak nie o tym chciałbym powiedzieć.
Kiedy syn się ożenił, potem z ukochaną przeniósł się do wynajmowanego mieszkania. Proponowałem im, że przecież mogą zamieszkać ze mną, bo mam duże, trzypokojowe mieszkanie, ale Basia nie chciała. Okazała się być bardzo bezczelna i uparta, chociaż przed ślubem wcale nie było tego po niej widać i myślałem, że to skromna, miła dziewczyna.
Synowa zwraca się do mnie po imieniu. Wielokrotnie sugerowałem jej, że byłoby mi milej, gdyby mówiła do mnie “tato”, ale ona stwierdziła, że ma już tatę i nie potrzebuje innego, a jeśli coś mi nie pasuje, to może się do mnie w ogóle nie odzywać.
Co się dzieje z tą młodzieżą? Ja od pierwszego dnia do swoich teściów mówiłem “mamo” i “tato” i nawet nie myślałem o tym, że może być inaczej.
Ale to nie nie były moje jedyne sprzeczki z synową. Kiedyś przyszedłem odwiedzić wnuki, a synowa coś gotowała. Stała przy garnkach bez fartucha i miałem wrażenie, że cały tłuszcz leci prosto na jej spodnie. Kiedy zaproponowałem jej, żeby ubrała fartuch, powiedziała:
– I co jeszcze, może mam sobie chustę na głowę założyć jak stara baba?
Synowa robi wszystko po swojemu i w ogóle mnie słucha mnie. Kiedy zaszła w ciążę, podpowiadałem jej, że jeśli na świat przyjdzie syn, to aby nazwała go Dariusz, a jeśli dziewczynka – Karolina. Synowa wtedy się wściekła i zaczęła krzyczeć:
– Proszę sobie samemu zrobić dzieci i je tak nazywać. Masz syna i córkę, dlaczego im tak nie dałeś na imię, tylko chcesz, żebym nazwała tak moje dzieci? Nazwiemy je tak, jak nam się podoba.
W końcu mam wnuczkę Dobromirę, a niedawno na świat przyszedł wnuk Kevin. Nie wiem, jak będą żyły z takimi imionami, przecież inne dzieci je będą prześladować. Oczywiście kocham wnuki i spędzam z nimi dużo czasu, ale staram się nie zwracać do nich po imieniu.
Niedawno za mąż wyszła moja córka. Nie robili wesela, bo była już w mocno zaawansowanej ciąży. Moja córka jednak od razu do teściów zaczęła mówić “mamo” i “tato”. Kiedy to usłyszałem, poczułem się jakby zdradzony, bardzo mnie to zabolało, że obcą kobietę i mężczyznę tak nazwała mimo, że to ja ją wychowywałem… Irena niestety jest też bardzo we wszystkim posłuszna, więc jeśli teściowie będą chcieli nią manipulować, nie będą mieli z tym żadnego problemu.
Jest taką synową, jaką chciałem też mieć, ale dzięki temu wydarzeniu zdałem sobie sprawę, jak czują się rodzice dzieci, które wchodząc w małżeństwo zaczynają zwracaź sie do swoich teściów “mamo” i “tato”. W końcu tata to tata, a teść to teść!