Poznałem wspaniałą kobietę. Mamy po 30 lat, jesteśmy podobni pod względem charakteru, nasze relacje układają się doskonale. Natychmiast powiedziała mi o swoim małym synu.
Nie zamierzam go unikać, ale nie mam zamiaru dostarczać mu zabawek, ubrań i ogólnie utrzymywać go. Będziemy przyjaciółmi i będziemy się ze sobą komunikować, ale nic więcej. Tylko pod takimi warunkami zgodziłem się na wspólne zamieszkanie.
Powiedziała, że wszelkie wydatki na syna będą pokrywane przez nią i jej byłego partnera. Przecież to naprawdę nie moja troska.
Parę miesięcy wszystko układało się wspaniale – jej były partner sumiennie przysyłał wsparcie finansowe, a ona sama coś kupowała swojemu chłopcu.
Dla mnie nie było żadnych wydatków. Jednak niedawno zaczęły się uprzejme prośby o zakupienie jakichś smakołyków lub ubranek.
Nie jestem skąpy i dobrze zarabiam, ale nie chcę wydawać swojej pensji na cudze dziecko! Chcę swoje! Jestem zdziwiony, że może mnie o to prosić po naszym porozumieniu!
Czyżby zapomniała? Nie chcę jej obrazić i trochę wstyd mi przypominać o naszych ustaleniach.
Jak mogę jak najbardziej uprzejmie postawić ją na swoim miejscu i sprawić, żeby nie zrzucała na mnie finansowych spraw dotyczących jej syna?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.