Znajomość z Magdą była bardzo intensywna i energetyczna. Spotkałem ją w teatrze, gdzie dała się poznać jako spokojna i inteligentna kobieta. Od razu wpadła mi w oko i poczułem między nami chemię, a nasza znajomość bardzo szybko poszła do przodu: kilka randek, długie rozmowy, a potem na prawdę gorący romans.
I nagle, po kilku miesiącach, wszystko się skończyło, jakby ktoś nożem odciął emocje, które nas łączyły… Magda nie odbierała moich telefonów i nie odpisywała na wiadomości. Zapadła się pod ziemię.
Kiedy wydawało mi się, że powoli wracam do normalności po tym nagłym porzuceniu, odezwała się do mnie jakaś znajoma Magdy i poinformowała mnie, że moja była dziewczyna urodziła moje dziecko. Początkowo nie chciałem w to wierzyć, ale postanowiłem odnaleźć Magdę i osobiście dowiedzieć się prawdy.
Moim jedynym źródłem wiedzy o byłej stała się tajemnicza znajoma od wiadomości o dziecku, która nie chciała mi nic więcej powiedzieć, ale miałem swoje sposoby, by ją namierzyć. Słusznie założyłem, że obie kobiety mają ze sobą kontakt i udało mi się ustalić miasto zamieszkania Magdy, a po dłuższym czasie również jej adres.
Zacząłem się pojawiać w pobliżu mieszkania Magdy i po kilku dniach spotkaliśmy się, niby przypadkiem, w parku pod jej blokiem, gdy wracała ze spaceru z dzieckiem. Była zaskoczona, ale zgodziła się wyjść ze mną na kawę i wyjaśnić mi całą sytuację. Gdy ją zobaczyłem, zrozumiałem, że nikogo już nigdy tak nie pokocham. Znowu oszalałem na jej punkcie.
Jaś faktycznie był moim synem, a Magda zgodziła się, żebym go odwiedzał i brał udział w jego wychowaniu. Po pewnym czasie znowu zostaliśmy parą, a później małżeństwem.
Kilka tygodni przed ślubem moja narzeczona wyznała mi całą prawdę. Za pierwszym razem wcale nie planowała się we mnie zakochać. Szukała jedynie mężczyzny, który byłby odpowiedni, aby przekazać geny jej dziecku. Po wielu nieudanych związkach pragnęła jedynie dziecka.
Chciała wychować je sama i była przekonana, że nie potrzebuje mężczyzny do niczego więcej, a jedynie do zapłodnienia. Specjalnie chodziła do teatru i wypatrywała odpowiedniego kandydata. Wybaczyłem jej to, ponieważ teraz tworzymy szczęśliwą rodzinę, a gdyby nie jej plan, nie udałoby się to. Ale co jakiś czas w żartach wypominam jej te wszystkie dziwne pytania na naszych pierwszych randkach – o choroby w rodzinie, stopnie w szkole i moją sprawność fizyczną.