Anna i Andrzej pobrali się młodzi, ledwie skończyło im się 19 lat. Pochodzili z tego samego wioski, obydwoje z biednych rodzin, od razu zaczęli budować swój dom. Nie mieli pieniędzy, więc Andrzej zaczął jeździć z innymi mężczyznami z wioski na zarobki.
Dom powoli rósł, Anna z synem mieszkała u rodziców, kiedy mąż był na zarobkach, zajmowali się dzieckiem, a Anna od razu poszła do pracy. Takim wspólnym wysiłkiem przez 10 lat zbudowali dom. Kiedy wreszcie się wprowadzili, Andrzej nie przestawał jeździć na zarobki, bo już przyzwyczaił się do takiego życia. Poza tym w domu nie było mu dobrze.
Anna wielokrotnie prosiła męża, aby już nie wyjeżdżał, mówiła, że inni ludzie jakoś radzą sobie bez zarobków, i oni też sobie poradzą. Chciała trochę żyć dla siebie, bo przecież młodość mija, a oni ciągle się rozerwani. Ale Andrzej nie chciał słuchać, mówił, że syn dorasta, trzeba się o niego troszczyć.
I tak żyli, Andrzej przyjeżdżał do domu tylko na święta, a dla Anny te pieniądze przestały być mile widziane. Ale mąż nie chciał pozostawać w domu, mówił, że już się przyzwyczaił do takiego życia i że mu to odpowiada.
Ale pewnego razu Andrzej nie przyjechał na Boże Narodzenie. Przekazał przez sąsiada, z którym pracował, list dla żony. W nim poinformował, że znalazł sobie inną kobietę, będzie się rozwodził z Anną. Synowi kupi mieszkanie na ślub. Prosił o wybaczenie i zrozumienie.
Słowo swoje Andrzej dotrzymał, przyjechał na ślub syna, podarował klucze do mieszkania. Dom zostawił Annie, od tego czasu nie było o nim żadnych wieści. A teraz, jak duch, wrócił po 20 latach.
Był wieczór, dlatego Anna wprowadziła nieproszonego gościa do domu. Częstowała go kolacją, zapytała, dlaczego przyszedł.
Andrzej nie owijał w bawełnę, przyznał, że stracił wszystko. Ostatnio czuł się nie najlepiej, lata robią swoje, nie może zarabiać pieniędzy. Żona, z którą żył prawie 20 lat, wyrzuciła go. A teraz po prostu nie ma gdzie iść.
Anna powiedziała mężowi, żeby położył się spać, a rano coś wymyślą. Całą noc zastanawiała się, co dalej robić. Z jednej strony przyzwyczaiła się żyć bez niego, a on ją zdradził, jakkolwiek by to nie było. Z drugiej strony, dom, w którym mieszkała tyle lat, został zbudowany za pieniądze Andrzeja. Co robić? Jak postąpić słusznie, żeby było ludzko.