Często muszę podróżować służbowo z powodu obowiązków zawodowych. Szef zawsze wybiera moją kandydaturę, gdy pojawia się pytanie, kto ma jechać. Tłumaczy to tym, że jestem młoda i nie mam dzieci, które związane byłyby mnie z domem. I nie mam nic przeciwko temu.
Mój mąż świetnie radzi sobie z obowiązkami domowymi podczas mojej nieobecności; przyjeżdżam do czystego domu, a zawsze czeka na mnie smaczna kolacja.
Podróże służbowe nawet mi się podobają. Po pierwsze, są dobrze płatne. Po drugie, mogę podróżować po kraju, poznawać nowych ciekawych ludzi, wielu z nich staje się moimi dobrymi przyjaciółmi. No i najważniejsze – mogę choć trochę odpocząć od codziennych obowiązków, od domowych trosk i trochę się rozerwać.
Moja ostatnia podróż służbowa trwała 20 dni. Bardzo tęskniłam za mężem i czekałam, kiedy wreszcie go zobaczę i przytulę. Zazwyczaj kilka dni wcześniej informuję o moim powrocie. W tym czasie mój mąż zdąży posprzątać mieszkanie, przygotować uroczą kolację na cześć mojego powrotu. Zawsze też witam mnie na dworcu.
Ale tym razem postanowiłam go nie obciążać i nie powiedzieć mu o moim przyjeździe. Dotarłam sama z dworca do domu i weszłam na mój piętro. Kiedy otworzyłam drzwi mieszkania, w środku było zimno. Usłyszałam kobiecy głos w łazience. W pierwszym momencie było mi nawet trochę śmieszno, pomyślałam: “No proszę, stałaś się jedną z bohaterek tych absurdalnych dowcipów, gdzie żona wraca niespodziewanie z podróży służbowej”.
Ale postanowiłam nie stać, tylko dać mojemu mężowi i jego kochance czadu. Zdecydowanie kierując się do łazienki, gwałtownie otworzyłam drzwi i zobaczyłam… uroczą, szczupłą dziewczynę, która stała w gumowych rękawiczkach z wiaderkiem przy muszli klozetowej i śpiewała piosenkę. Byłam tak zaskoczona, że mogłam tylko powiedzieć:
- Kim ty jesteś?
A dziewczyna odpowiedziała, że jest pracowniczką firmy sprzątającej. Okazało się, że gospodarz mieszkania zawsze wynajmuje ich firmę, gdy jego żona musi wrócić z podróży służbowej, aby odświeżyć i oczyścić jego “męską jaskinię”, którą mieszkanie staje się w mojej nieobecności.
Okazało się, że przez cały ten czas mój mąż ani razu nie posprzątał sam! Nie mam mu za złe. Niech wynajmuje choć sto firmy sprzątające, ważne, że mnie kocha i jest mi wierny.