Trzy miesiące temu zatrudniłem moją przyjaciółkę jako sprzedawczynię. Było mi jej bardzo żal, ponieważ była rozwiedziona, mieszkała ze starszą matką i samotnie wychowywała dwójkę dzieci. Anna zaskoczyła mnie w pracy

Dzięki moim wieloletnim staraniom mam teraz własny mały biznes – kilka małych sklepów w centrum miasta z niedrogimi rzeczami dla zwykłych ludzi.

I chociaż moje sklepy są małe, przynoszą mi dobry zysk, pomimo faktu, że czasy są ciężkie, praca jest trudna, a zarobki ludzi są niestety dalekie od tego, co było kiedyś.

Dlatego, gdy pracuje dobry i sumienny sprzedawca, zysk jest również bardzo dobry, wiele zależy od sprzedawcy i jestem o tym przekonana.

Tak się złożyło, że jedna z moich sprzedawczyń nagle postanowiła odejść, planowała wyjechać za granicę, a ja przez dłuższy czas nie mogłam znaleźć zastępstwa.

Pewnego dnia, mniej więcej w tym samym czasie, moja dobra przyjaciółka Anna została zwolniona z pracy i nie miała żadnych dochodów.

Byłam pewna, że będzie dobrym zastępstwem dla mojej starej pracownicy, zaprosiłam ją do siebie. Było mi jej również żal, ponieważ była rozwiedziona, mieszkała ze swoją starszą matką i sama wychowywała dwójkę dzieci, więc żyli prawie wyłącznie z jej zarobków, a emerytura jej matki była bardzo niska.

Cieszyłam się, że teraz w moim sklepie pojawi się sprawdzona osoba, której będę mogła powierzyć część swoich obowiązków, myślałam, że nasze sprawy potoczą się dobrze.

Jednak dziwnym trafem Ania, widząc moje dobre nastawienie do niej, zaczęła go niestety zupełnie nadużywać.

Sprzedawcy z sąsiednich działów mówili mi, że często opuszcza swoje stanowisko pracy i prosi ich o pilnowanie towaru, spóźnia się lub rozmawia przez telefon w swoim miejscu pracy.

W ciągu trzech miesięcy, które dla mnie przepracowała, zauważyłam gwałtowny spadek sprzedaży, czego zupełnie się nie spodziewałam.

Druga kobieta, która pracuje dla mnie jako sprzedawczyni, która dyżuruje z nią w punkcie sprzedaży, radzi sobie stosunkowo dobrze.

Aby sprawdzić, czy to naprawdę moja przyjaciółka, poprosiłam ją kilka razy, aby poszła do innego punktu sprzedaży, a sprzedaż w te dni gwałtownie spadła, przychody były bardzo małe, po prostu trudno mi to zrozumieć.

Próbowałam uporządkować sprawy w punkcie sprzedaży, a nawet zainstalowałam kamerę wideo – ogólnie dyscyplina się poprawiła, ale nie wpłynęło to na realizację planu: widzę, że podchodzi do klientów i rozmawia z nimi, ale ludzie często wychodzą bez dokonywania zakupów.

Jej praca przyniosła mi ostatnio tylko jedną stratę, ale szkoda mi ją zwalniać – ta kobieta pomogła mi, gdy miałam problemy rodzinne i od wielu lat jesteśmy w dobrych stosunkach.

Teraz, myśląc, że jej sytuacja się ustabilizowała, postanowiła zaciągnąć kredyt na remont mieszkania i mówi mi, że chciałaby dalej dla mnie pracować, bo musi spłacić kredyt, a nie może w tej chwili znaleźć innej pracy.

Myślałam już o zaoferowaniu jej pracy jako sprzątaczka, ale myślę, że to położyłoby kres naszym przyjacielskim relacjom.

Zastanawiałam się również nad obniżeniem jej podstawowej pensji i zapewnieniem jej podstawowej stopy procentowej, ponieważ mam teraz jedną stratę tylko z jej powodu.

W tym przypadku być może sprawy potoczyłyby się lepiej dla niej, ale myślę, że inne sprzedawczynie, kobiety, które pracują dla mnie od lat, poczułyby się urażone. Mogą odejść, a ja nie chcę ich stracić, to dobrzy ludzie, przyzwyczailiśmy się do siebie przez lata i, co mogę powiedzieć, przynoszą mi zyski.

Nie chciałbym stracić całego zespołu z powodu jednej osoby.

Szkoda, że bliska osoba tak bardzo mnie rozczarowała. Gdyby to był ktoś inny, zwolniłabym go już w pierwszym tygodniu. A teraz nawet nie wiem, jak postąpić lepiej.

Żal mi jej, bo ma dzieci i matkę. Ale co ja mam tu robić?

-->