Mam poprosiła mnie o opiekę nad siostrą, wyszła z domu i już nie wróciła.

Byliśmy zwykłą rodziną, tata pracował jako pracownik wysokościowy, a mama była z nami w domu. Muszę przyznać, że byłem niegrzecznym synem, a moi rodzice byli dla mnie bardzo surowi. Byłem bardzo pobłażliwy i często denerwowałem mamę, ale kochałem moją młodszą siostrę całym sercem, miała zaledwie dwa lata.

Mama była surowa i starała się trzymać mnie w ryzach, ale nie była w tym dobra. Ona też nas kochała, starała się poświęcać nam dużo czasu i często czytała nam bajki na dobranoc.

Wszystko zmieniło się po śmierci ojca. Pewnego dnia nie wytrzymały liny i spadł z wysokości. Mama natychmiast się załamała i zaczęła mieć problemy z sercem, więc prawie codziennie do naszego domu przyjeżdżała karetka. Kiedyś poprosiła mnie o opiekę nad siostrą, a ona sama poszła do sklepu. I już z niego nie wróciła…

Musiałem dorosnąć w jednej chwili, nie mogłem rozpaczać i się poddawać, bo musiałem opiekować się siostrą. Było mi bardzo ciężko, ale wyjścia nie było. Nie umiałem ugotować owsianki, nie umiałem prać i sprzątać domu, ale wielka miłość do siostry i chęć pomocy, wzięła górę. Starałem się zapamiętać wszystkie słowa matki i być wzorowym synem. Tak, jak chciałaby mnie widzieć.

Zabierałem siostrę do parku i urządzałem pikniki, tak jak robiła to moja mama. Czytałem jej bajki na dobranoc i całowałem ją w czoło. Byłem bardzo zły na siebie, że nie byłem idealny. Ponadto Kasia ciągle płakała i pytała, gdzie jest jej mama. Starałem się nie tracić panowania nad sobą, bo jasno zrozumiałem, że muszę polegać tylko na sobie.

Minęły dwa tygodnie…

Zacząłem zdawać sobie sprawę, że moja matka nigdy nie wróci. Nadal sam opiekowałem się siostrą, ale pewnego dnia rozchorowała się, a kiedy zadzwoniłem do lekarza, zaczął wypytywać, dlaczego jesteśmy sami i wezwał opiekę społeczną. Więc wylądowaliśmy w Domu Dziecka. Rzadko pozwolono nam się widywać, ale robiliśmy ustępstwa, ponieważ rozumieli, że jest moją jedyną rodziną.

Po pewnym czasie Kasia została adoptowana. Cieszyłem się jej szczęściem, bo zrozumiałem, że nie będzie musiała całe życie błąkać się w tych murach, to miejsce nie jest dla niej.

Wkrótce i mnie adoptowali, a mój przybrany ojciec był policjantem, więc pomógł mi dowiedzieć się czegoś o mojej siostrze. Dowiedziałem się, że miała dobrych rodziców, ale nie ingerowałem w ich życie.

A teraz mam 30 lat, nigdy nie zobaczyłem  już więcej swojej matki, policja też nie mogła dojść, co się z nią stało. Zawsze pamiętałem o Kasi i jej ogromnych zielonych oczach. I bardziej niż cokolwiek innego, chciałem, żebyśmy się znowu spotkali.

Pewnego dnia spacerowałem z synem po parku i zauważyłem małą dziewczynkę na placu zabaw. Te same kręcone włosy, te same zielone oczy…

– Kasia? – Wykrzyczałem.

– Brat? – Kasia rzuciła mi się w ramiona.

Ta mała dziewczynka, to córeczka Kasi. Była z nią na placu zabaw.

Płakaliśmy razem ze szczęścia i nie mogliśmy uwierzyć, że los znowu nas połączył. Czy możemy marzyć o czymś więcej? Doceń swoich bliskich, bo w każdej chwili życie może Ci ich zabrać.

-->