Kiedy wszedł do domu, jego żona rozmawiała przez telefon. Nie mógł uwierzyć w to, co powiedziała.

Aldona jest rozwódką i to potrójną, a po tym co przeżyła, była pewna, że nie ma mężczyzny idealnego. Z każdego małżeństwa miała po jednym dziecku i poprzedni mężowie płacili jej niewielkie alimenty. Obecnie mieszkała u rodziców, którzy pomagali jej z dziećmi, bo mimo pieniędzy od byłych partnerów, musiała ciężko pracować, by utrzymać swoją rodzinę.

Często siadała wieczorami i rozmyślała o powodach swojego nędznego życia. Za rozpad pierwszego małżeństwa obwiniała teściową, która przekonała syna do rozwodu. Nie żyło im się źle, Aldona zajmowała się domem, a Jarek zarabiał pieniądze. Gdy urodził się ich syn, kobieta przekonała męża, by powierzył jej domowy budżet i to ona dysponowała całą wypłatą.

Dziwnym trafem pieniądze rozchodziły się przed końcem miesiąca. Gdy odwiedziła ich matka Jarka i zobaczyła syna w rozciągniętym dresie i dziurawych skarpetach, a w lodówce zastała tylko światło, rozpętała awanturę. Jarek poparł matkę, spakował swoje rzeczy i złożył pozew rozwodowy. Na szczęście nie pozwolił, by jego syn głodował i co jakiś czas przynosił im jedzenie.

Drugie małżeństwo, zdaniem Aldony, rozpadło się przez zazdrosną kobietę. Z Rafałem żyła krótko, bo tylko dwa lata, ale było podobnie jak wcześniej – ona zajmowała się domem, a mąż zarabianiem pieniędzy.

Urodziła córkę i wymuszała na mężu wyższe zarobki i nadgodziny, bo jego pensja jej nie wystarczała na dostatnie życie. Wszystko skończyło się zdradą i rozpadem małżeństwa. Za trzecim razem Aldona trafiła na przedsiębiorczego mężczyznę z własną firmą.

Kobieta wprowadziła się do jego domu wraz z dwójką dzieci i wkrótce urodziła trzecie, ale słabo radziła sobie z domem, więc Jacek zatrudnił pomoc domową, żeby żona miała czas dla każdego dziecka. Kochał Aldonę, zaakceptował jej przeszłość, miała luksusowe życie o jakim marzyła, a wciąż jej czegoś brakowało.

Pewnego dnia Jacek wrócił wcześniej do domu o był świadkiem pewnej rozmowy – jego żona do kogoś dzwoniła i powiedziała: „Ogólnie to nie mam na co narzekać, ciągle nie ma go w domu, ale bardzo mi to pasuje, bo nawet go nie lubię.

Jestem tu tylko dlatego, że na wszystko mnie stać, ale gdybym wiedziała, że wyciągnę z niego wysokie alimenty na dziecko, to wróciłabym do matki nawet dziś”. Jacek nie wytrzymał i od razu skomentował słowa żony: „Kochanie, nie męcz się już, po prostu spakuj swoje rzeczy i już dziś wynieś się do matki”. 

Poczuł się oszukany, bo kochał Aldonę, ale umiałby z nią żyć po tym, co usłyszał. Postanowił przed rozwodem przepisać swoją firmę na ojca i zatrudnił się u niego na najmniej płatnym stanowisku. Jednak z troski o dziecko, dbał, by zawsze miało co jeść i w co się ubrać, zabierał też syna w każde wakacje na dwutygodniowy urlop.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->