Już od najmłodszych lat uczyliśmy syna Pawła, że trzeba dzielić się i pomagać potrzebującym. Dobroć to to, co odróżnia nas od zwierząt. Bez dobrych uczynków nie byłoby ludzi. Nasz syn dobrze przyswoił sobie te nauki, dzięki którym stał się udanym człowiekiem.
Ta historia miała miejsce dwa lata temu. Paweł wtedy studiował na uniwersytecie i chodził na lunch do taniej stołówki niedaleko uczelni. Pewnego dnia, idąc swoją zwykłą trasą i delektując się posiłkiem, nasz syn zauważył dziwną staruszkę. Zachowywała się bardzo podejrzanie, płakała i chodziła tam i z powrotem.
- Babciu, wszystko w porządku? Co się stało, czy mogę w czymś pomóc? – spytał zdezorientowany Paweł.
- Zgubiłam się, młody człowieku. Mój syn kazał mi czekać przy budynku, a ja postanowiłam trochę pospacerować i teraz nie wiem, gdzie jestem.
- A gdzie znajduje się pański budynek? – postanowił pomóc Paweł.
- Nic nie wiem, pamiętam, że był duży i czerwony, wysoki.
Nasz syn mniej więcej wyobrażał sobie, o jakie budynki mogła chodzić starsza pani. Wziął ją za rękę i poprowadził w kierunku ekskluzywnych budynków z cegły, których w okolicy było niewiele.
Już na podejściu do właściwej dzielnicy Paweł zrozumiał, że nie pomylił się. Na podwórku panował zamęt, wiele policyjnych samochodów, a mężczyzna wymachiwał rękoma i krzyczał.
- Wszyscy szybko szukajcie mojej matki! Zablokujcie drogi, zróbcie wszystko, aby była w domu za godzinę!
Kiedy Paweł wszedł na podwórko, zawołał mężczyznę:
- Czy nie szukacie tej pani?
Mężczyzna z całej siły rzucił się w stronę naszego syna i staruszki, od razu zaczynając dziękować Pawłowi, prawie z łzami w oczach.
- Dziękuję ci. Moja matka jest już starsza, nawet nie wyobrażam sobie, co mogłoby się stać, gdybyś jej nie znalazł.
Jako wyraz wdzięczności mężczyzna zaprosił naszego syna do pracy w swojej firmie. Paweł to chłopak zdolny i już po pół roku awansował na stanowisko kierownika.