Mam żonę i dwójkę dzieci. Z żoną żyje mi się bardzo dobrze, tylko niestety jej krewni robią nam czasami różne niemiłe niespodzianki.
Tak się złożyło, że w każde święta spotykamy się przy stole w naszym domu. Mieszkamy na wsi i mamy duży dom, dzięki czemu mamy także wystarczająco dużo miejsca na urządzanie domowych spotkań, a wiosną czy latem można także spędzać czas na łonie natury, jedząc mięso z grilla.
Sama jestem bardzo gościnnym człowiekiem, dlatego wizyty rodziny żony nigdy mnie nie stresowały. Z przyjemnością pomagałem żonie w przygotowywaniu dla nich różnych potraw i smakołyków. W tym roku jednak bardzo zachorowałem i stwierdziłem, że niestety chwilowo trzeba przerwać tę tradycję.
Choroba wpłynęła tak bardzo, że nie mogłem nawet wstawać z łóżka. Miałem nadzieję, że po tygodniu mi to przejdzie, ale niestety, czas mijał, a ja ciągle czułem się źle. Chyba nawet głupiec zorientuje się, że w tym stanie nie mam ochoty na żadnych gości w domu, bo po prostu nie mam na to siły. W dodatku krewni zawsze przychodzą z pustymi rękami, dlatego z żona musielibyśmy przygotować wszystko sami. Dlatego też zaproponowałem, że możemy w święta wyjść do restauracji – nikt nie będzie siedział nikomu na głowie w nieskończoność, a poza tym nie będzie trzeba niczego przygotowywać.
– Jak to w restauracji? Przecież spotykamy się u was co roku w święta! Wiesz, ile trzeba będzie za takie coś zapłacić?!
Zaproponowałem im więc inną inną opcję: możemy świętować u nas, ale sami wszystko ugotują i przywiozą. Niestety, rodzinie się to nie podobało. Powiedzieli, że nie mają czasu stać przy garach, a teściowie nawet się na mnie obrazili, gdy usłyszeli taką propozycję.
Zastanawiam się, czy gdyby ktoś z nich zachorował przed świętami, to czy mieliby ochotę na świętowanie? Ja choruję naprawdę ciężko i nie przesadzam, ale no cóż, nikt tego nie rozumie.
Wszyscy milczą. Święta są już za dwa dni, ale wraz z żoną nie otrzymaliśmy od nikogo zaproszenia, ani do restauracji, ani do domu. Może spędzą ten czas bez nas? Czy uda mi się później naprawić z nimi relacje?