Brat męża prawie zniszczył naszą rodzinę.

Wracałam z pracy do domu, po drodze zaszłam do sklepu, więc targałam jak zwykle ciężkie siaty. Mąż czasami po mnie wychodził, jednak nie tym razem. Już zbliżając się do drzwi usłyszałam głośne okrzyki dochodzące z domu. Waldek, mój mąż, siedział przed telewizorem razem ze swoim bratem, Markiem, i popijając piwko głośno komentowali rozgrywający się w telewizji mecz.

– Waldek, mieliśmy plany na wieczór!
– Tak, wiem, kochanie. Nie masz nic przeciwko temu, żeby Marek zamieszkał u nas na tydzień? Baśka wyrzuciła go z domu.

Nie byłam zachwycona takim obrotem sprawy no ale cóż, to jego brat.

Na drugi dzień obudziła mnie głośna muzyka dochodząca z salonu.

– Iwonka, ty nie w pracy? – zdziwił się Marek.
– O to samo mogłabym zapytać ciebie.
– Tak…cóż…mieliśmy redukcję etatów w pracy…postaram się szybko coś znaleźć.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i poszłam gotować obiad. Tym razem dla trzech osób.

Od tej pory miałam więcej gotowania, zmywania, prania, sprzątania. Przychodziłam z pracy i zastawałam wieczny bałagan. Wcześniej Waldek pomagał mi w pracach domowych. Teraz, przy bracie, stwierdził, że prace domowe są niemęskie. Marek na szczęście znalazł jakąś pracę, więc przynajmniej nie siedział całymi dniami w naszym domu.

Minął tydzień, drugi, trzeci, sytuacja nie ulegała zmianie. W końcu pewnego dnia wróciłam do domu, oczywiście wszędzie panował bałagan. Byłam totalnie zmęczona i zniechęcona. Postanowiłam nie robić dosłownie nic. Zrobiłam sobie kawę, rozsiadłam się w fotelu i zaczęłam czytać książkę. Kiedy bracia wrócili z pracy, ze zdziwieniem zauważyli, że w domu panuje bałagan a w garnku nic nie pachnie.

– Iwona, co dzisiaj na obiad?
– Nic.
– Co to, bunt jakiś zrobiłaś?
– Nie, po prostu jestem zmęczona rolą waszej służącej! Ja też chodzę do pracy! A później nie czeka na mnie czysty dom i ciepły obiad! Wszystko muszę zrobić sama. Mam tego dosyć. Marek miał u nas mieszkać tydzień a minął już miesiąc!
– Aha, czyli przeszkadza ci mój brat, tak?! Wszystko jasne!

Bracia trzasnęli drzwiami i nie wrócili na noc. Waldek nie przychodził do domu przez tydzień. Nie miałam pojęcia ani gdzie nocuje ani co robi. Tydzień później wrócił.

– Iwonka, wybacz mi! Myliłem się co do Marka. Powinienem był się ciebie posłuchać. Przez niego wyrzucili mnie z pracy.

Przez kilka następnych dni nie odzywałam się do niego i spałam w salonie. Widziałam, że jest mu źle z tym co zrobił. Szybko znalazł sobie nową pracę a wracając do domu zastawałam porządek. No cóż…kocham swojego męża, dlatego postanowiłam wybaczyć mu ten błąd. Mam nadzieję, że wyciągnął z tego jakąś naukę.

-->