– Będziemy mieli czwarte dziecko! – chwali się 38-letni Paweł swojemu przyjacielowi – Mam nadzieję, że tym razem będzie chłopiec! Teściowa jeszcze o niczym nic nie wiedziała… Nie chcemy jej denerwować, to żona głównie o tym zdecydowała.
Wszystko odkładała na później, ale przecież kiedyś trzeba było jej powiedzieć. Nie wiem, czy ona myślała, że może najbardziej do tego odpowiedni będzie dzień porodu? Przecież im później, tym gorzej.
– Rozumiem. czyli jej matka nie jest zachwycona wiadomościa o kolejnej ciąży?
– No tak. Kiedy oczekiwaliśmy drugiego dziecka powiedziała, że dzieci to duże koszty, a my nie mamy pieniędzy. Skupiła się wówczas na tym, że wynajmowaliśmy małe mieszkanie i uważała, że to nie są odpowiednie warunki dla dziecka.
– No dobrze, wtedy to jeszcze rozumiem, ale teraz, gdy praktycznie skończyliście już budować dom?
– No właśnie, wkrótce będzie gotowy. Tutaj pojawia się kolejny problem – teściowa po prostu nie uważa, aby posiadanie tak wielu dzieci było czymś dobrym. Kiedy powiedzieliśmy jej o trzeciej ciąży, musiała wziąć jakieś leki na uspokojenie, bo była tak bardzo oburzona. Kiedy doszła do siebie natychmiast skarciła nas za nieostrożność. Przez to ukrywamy przed nią takie wiadomości. Ostatnio jednak sama zaczęła coś podejrzewać, w końcu brzuch żony jest już duży. Przyszła do nas w odwiedziny, spojrzała no żonę i mina jej zrzedła.
– Była u Was w domu po raz pierwszy?
– Nie, przyjechała także jak kiedy budowa co ruszyła i teraz przyjechała na „odbiór”, ponieważ wykańczamy powoli wnętrza. Kiedy spojrzała na brzuch żony, prawie zemdlała! Nazwała nas szalonymi – na świecie jest kryzys, nie wiadomo, co nas czeka, a my robimy sobie tylko dzieci! Zdenerwowana i zapłakana wyszła z naszego domu ze słowami, że już nigdy więcej nie przekroczy jego progu. Potem siostra żony i zadzwoniła do nas i powiedziała, że matka jest w szpitalu przez stres, który jej zafundowaliśmy w związku z kolejną ciążą, w której jest żona!
Paweł zupełnie nie rozumie zachowania teściowej. Ma własne życie, nikt nie podrzuca jej wnuków, nie proszą jej o pieniądze, czasami nawet pomagają jej. Przy dzieciach głównie pomagają im jego rodzice, którzy chętnie opiekują się dziećmi, pomagają przy budowie domu i w ogólnych sprawach. Oni nie mają nic przeciwko kolejnemu wnukowie.
Ta działka, na której zbudowany jest dom również należy do nich. Nie mieli problemu, ale przepisać ją na młodą rodzinę. Sami mieszkają w pobliżu, dlatego często mogą siebie odwiedzać. Paweł z ojcem sami dokonują różnych napraw w domu, kiedy brakuje na coś pieniędzy. Lucyna, żona Pawła, ciągle pracuje z domu, a dodatkowo zajmuje się domem. Ojciec ciągle jeszcze nie przeszedł na emeryturę, dlatego obawiał się, że nie zdążą zbudować szybko domu, ale jednak się udało.
Matka Lucyny przez ten cały czas nie pomogła w niczym, a z kolei jej druga córka, Mariola, nie rozumiała, po co nam dom na wsi, skoro jesteśmy typowymi mieszczuchami. Nie potrafiła zrozumieć, że zakup dużego mieszkania w mieście wyniesie tyle samo albo nawet i więcej co budowa domku na wsi.
Dzięki Bogu Paweł nie posłuchał teściowej i postanowili zbudować dom i spłodzić kolejne dziecko. Nigdy nie kłóci się z teściową i po prostu najczęściej ignoruje jej docinki czy marudzenie.
Tak jak wcześniej zostało wspomniane, Lucyna pracuje z domu, a Paweł ma jeden etat i dwie prace dorywcze. Zarabia bardzo przyzwoicie, dzięki czemu stać ich na wszystko – i na jedzenie, na ubrania oraz na nowy dom.
Gdyby oczywiście mieli jedno dziecko, to „żyliby jak królowie”, niczego sobie nie odmawiając. Siostra żony ma jedno dziecko, ale ona i tak całymi dniami tylko pracuje – po prostu jest sama i ma kredyt hipoteczny, który musi spłacać. Mimo tego potępia siostrę tak samo, jak robi to matka.
Po wiadomości o kolejnej ciąży matka Lucyny miała zawał serca. Oczywiście o wszystko obwinia się jej córkę oraz zięcia. Jak tak można?!