Kiedy Oliwia otworzyła drzwi, natychmiast zbladła. Chciała je zamknąć, ale kobieta po drugiej stronie to uniemożliwiła i zachrypniętym głosem zażądała: “wpuść!”

Oliwia zadzwoniła do mamy z informacją, że wkrótce przyjadą do domu. Kobieta już piętnaście lat nie była w domu rodzinnym. Po ukończeniu szkoły dziewczyna chciała rozpocząć studia prawnicze, czemu rodzice byli przeciwni. Jasne, prawnik to dobry zawód, ale chcieli zobaczyć swoją jedyną córkę w zawodzie lekarza lub nauczyciela. Doszło więc wtedy do poważnej kłótni, po której Oliwia spakowała swoje rzeczy i powiedziała rodzicom, że jej nie rozumieją, więc odchodzi od nich na zawsze. Zamierza bowiem żyć tak, jak sama uzna za stosowne.

Przez długi czas nie mieli ze sobą w ogóle kontaktu, taki stan rzeczy trwał pięć lat. Pierwsza do rodziców zadzwoniła Oliwia – powiedziała, że ma się dobrze. Dzięki temu, że zaczęli się ze sobą kontaktować, więź między nimi nie została zerwana, ale mimo tego dziewczyna nigdy nie wróciła do domu. Nie powiedziała też rodzicom tego, że wychodzi za mąż, a postawiła ich przed faktem dokonanym – ma męża i dwoje dzieci, syna Olafa i córkę Magdę.

W końcu przyjechali. Babcia nie mogła nacieszyć się wnukami, to w końcu przecież jej krew. I wnuk i wnuczka są blondynami, tak jak jej Oliwka. Władek jest z kolei świetnym facetem, który pomaga we wszystkim swojej żonie. Olga tylko się uśmiechała pod nosem i myślała sobie, że to naprawdę wielkie szczęście móc w końcu zobaczyć rodzinę córki. 

Podczas rozmowy wyszło na jaw, że młodzi nie mają jeszcze swojego mieszkania, więc rodzice Oliwii pomyśleli, że dopóki go nie kupią, mogą zamieszkać u nich. Olga była z takiego rozwiązania niezwykle zadowolona. Nie widziała, jak wnuki były małe, to teraz będzie mogła nadrobić zaległości.

Przez prawie rok mieszkali razem. Olga cieszyła się z tego, że dzieci u nich zamieszkały. Młodzi w końcu znaleźli mieszkanie, które im odpowiadało. Kolejne trzy miesiące minęły im na dokonanie drobnego remontu, kupno mebli i wykończenie każdego szczegółu mieszkania. Potem jednak w końcu przenieśli się do nowego miejsca zamieszkania. W domu Olgii i jej męża nagle znów było cicho. Nie słychać było ćwierkania dzieci czy Władka, który lubił opowiadać różne historie, dlatego też babcia postanowiła codziennie odwiedzać swoje wnuki.

Pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi mieszkania Oliwii. Kiedy otworzyła drzwi, zbladła i chciała je natychmiast zamknąć, ale kobieta po drugiej stronie wsadziła  stopę między drzwiami a ich framugę, uniemożliwiając to. Wychrypiała tylko mało zrozumiałe “wpuść!”.

Olga zaniepokoiła się hałasem i gdy wyszła do przedpokoju zobaczyć, co się dzieje zauważyła, że stoi tam kobieta w wieku ciężkim do określenia. Pierwszą rzeczą, która wpadła jej w oko było to, że między dziećmi Oliwii i tą kobietą było duże podobieństwo w wyglądzie, w zasadzie byli kropka w kropkę. Oliwia zadzwoniła do męża, powiedziała mu coś w nerwach i poprosiła go o jak najszybszy powrót do domu, a kobietę zaprowadziła do kuchni.

Zapytała, jak ich znalazła. Wioletta – bo tak miała na imię – powiedziała, że w dzisiejszych czasach nie jest to trudne, a potem zażądała pokazania dzieci. Olga chciała o coś zapytać, ale Oliwia ostrożnie zaprzeczyła delikatnym ruchem głowy. Wkrótce do domu przyszedł także Władek i całą trójką zamknęli się w kuchni. Olga została poproszona o zabranie dzieci do pokoju, gdy te przyszły ze szkoły.

Nie wiadomo, o czym rozmawiali, ale po dwóch godzinach drzwi kuchni w końcu się otworzyły. Wioletta skierowała się do drzwi wyjściowych, rozglądając się jeszcze po mieszkaniu. Nie widziała nigdzie dzieci. Było słychać jak się bawią, ale drzwi od pokoju były zamknięte.

Kiedy Olga wracała do domu poprosiła Oliwię, aby ją odprowadziła. Wyszły na zewnątrz, a mama z pytaniami rzuciła się na córkę: „Co to było, to dzisiaj?”. Oliwia powiedziała, że osiem lat temu poznała Władka. Zaczęli się umawiać na randki i już na pierwszym spotkaniu mężczyzna powiedział Oliwii o sobie wszystko. W tym czasie był już rozwiedziony, miał też dwoje dzieci, które z nim mieszkały.

Zatrudniał nianię, ponieważ dużo pracował, a dzieci były małe i wciąż potrzebowały opieki. Olafek miała wtedy trzy i pół roku, a Madzia sześć miesięcy. Żona porzuciła rodzinę miesiąc po urodzeniu córki – po prostu pewnego dnia mężczyzna wrócił do domu i nie zastał w nim żony, a jedynie płaczące i głodne dzieci.

Znalazł potem notatkę w kuchni na stole, w której kobieta odmawiała dalszego życia w rodzinie. – Nie spotykaliśmy się długo – kontynuowała Oliwia. Kiedy zobaczyłam te cudowne, małe dzieci zdałam sobie sprawę, że ich nie zostawię. Dlatego się tu przeprowadziliśmy i nikt nie wie, że nie jestem ich biologiczną matką. Mamo, czy teraz będziesz mnie potępiać?

Olga otarła tylko łzy i powiedziała: ” Nie córeczkoko, jestem z Ciebie dumna – jesteś najlepszą matką na świecie!.

-->