Przyjaciele żony regularnie odwiedzali nas, by wspólnie grillować, jednak nigdy nie zapytali czy oddać nam pieniądze za jedzenie. Jedno zdanie skutecznie zapobiegło tym nadużyciom.

Razem z moją żoną jesteśmy emerytami i mamy małą działkę. Corocznie wiosną udajemy się tam na kilka tygodni i zostajemy aż do pierwszych chłodów. Uwielbiamy kontakt z naturą, wdychać świeże powietrze i cieszyć się spokojem oraz pięknem otoczenia. Nasza niewielka działka wymaga trochę pracy, hodujemy tam trochę warzyw i mamy drzewa oraz krzewy owocowe. Żona jest główną opiekunką ogrodu, a ja staram się dbać o porządek na działce, oczywiście z pomocą mojej ukochanej. Trzy lata temu zdecydowaliśmy się na małą rozbudowę – stworzyłem altankę z grillem i przygotowałem miejsce na relaks. Przez długi czas rozważaliśmy budowę sauny, aby cieszyć się nią razem z rodziną i przyjaciółmi. Jednak okazało się, że to nie taka prosta sprawa.

Wiedziałem, że sam nie dam rady. Żona oczywiście zawsze służy mi wsparciem, ile może, ale ma swoje obowiązki związane z ogrodem i domem. Wobec tego postanowiliśmy poprosić przyjaciół o pomoc. Kontaktowaliśmy się z prawie wszystkimi, ale okazywali się być zajętymi, choć byli już na emeryturze. Nawet w weekendy nikt nie znalazł czasu na chwilę wspólnej pracy. To było nieco przykre, jednak nie mieliśmy zamiaru ich obwiniać, przecież znamy się od dawna. Wreszcie, gdy budowa została ukończona, zaprosiliśmy przyjaciół żony. Wszystko szło znakomicie – grillowaliśmy, korzystaliśmy z sauny, rozmawialiśmy w altance, częstowaliśmy ich owocami i warzywami z naszego ogrodu, przygotowywaliśmy pyszne sałatki, a żona ugotowała mnóstwo pysznych dań. Generalnie, atmosfera była fantastyczna. Przyjaciele docenili nasze wysiłki, a my cieszyliśmy się wspólnie spędzonym czasem.

Niesamowite jest, że po tym spotkaniu zaczęli często dzwonić i odwiedzać nas w każdy weekend. Przyjeżdżali, nie wydając ani grosza na jedzenie, nawet mięso, które grillowaliśmy musieliśmy kupować sami. Gdy tylko skończyliśmy budowę sauny, nagle wszelkie ich troski zniknęły, a czasu wolnego mieli aż nadto. Co więcej, każda wizyta skutkowała przynajmniej dwudniowym pobytem.

Z czasem poczuliśmy zmęczenie, pragnęliśmy chwili tylko dla nas. Niestety, niespodziewanie goście zaczęli pojawiać się bez wcześniejszej zapowiedzi. Żona nie chciała ich odtrącić, bo to w końcu przyjaciele, a nie obcy ludzie. Poza tym, w takiej sytuacji trudno znaleźć odpowiednie słowa. Powiedzieć im: „Jesteśmy już zmęczeni waszymi wizytami, może byście wrócili do domu?” To wydaje się nierealne.

Wtedy postanowiłem, że musimy wziąć inicjatywę w swoje ręce. Gdy przyjaciele żony odwiedzili nas następnym razem, opowiedziałem im o naszych planach związanych z działką. Powiedziałem, że planujemy wybudować basen na terenie działki i opisałem cały projekt. Wyszedłem z propozycją: „Skoro i tak przyjeżdżacie tutaj co weekend, może byśmy razem zrealizowali ten projekt? Po pracy razem moglibyśmy usmażyć mięso, a potem miło spędzić czas w naszym nowym basenie.” Po usłyszeniu tego, nagle przestali się pojawiać i dzwonić. Do dziś nie mogę zrozumieć, czemu tak trudno jest pomóc przyjaciołom? Być może żona była zawiedziona, ale ja cieszyłem się, że nie muszę już nikogo obsługiwać ani tracić czasu na tych, którzy na to nie zasługują.

-->