„Niech ona u was zostanie!”- ciotka chciała darmową stancję dla swojej córki.

– Moja siostra cioteczna została wysłana przez swoich rodziców do nas, by zamieszkała z nami na czas studiów. Oczywiście bez pytania nas o zgodę.

Mój mąż i ja mieszkamy w naszym dwupokojowym mieszkaniu, mamy domek letniskowy w Bieszczadach i samochód, ale kiedyś ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Na wszystko zarobiliśmy ciężką pracą, nie dostaliśmy niczego za darmo, bo nie miał nam kto pomagać.
Mam w swojej rodzinie krewnych. Żyją biednie, ale nie zamierzają nic z tym robić. Ich dom dosłownie rozpada się w oczach. Mój ojciec, dopóki żył, starał się im w każdy możliwy sposób pomagać, ale potem popadli w kompletną nędzę.

Nasze relacje były dziwne, nie mieliśmy specjalnie bliskich więzi rodzinnych, ale oni uważali, że mają prawo korzystać z naszej pomocy. W miarę możliwości, staraliśmy się im pomagać. Mimo że mieszkają na wsi, nigdy nie zaoferowali domowych produktów za pomoc. Kiedyś mama poprosiła o mleko, ponieważ hodują krowy, zaproponowali, abyśmy je kupili i to jeszcze za taką cenę, że taniej byłoby kupić u obcych ludzi.

Kiedy przeprowadziliśmy się do naszego nowego mieszkania, zdarzyło się to.

Wracając do domu, zauważyłam, że moja kuzynka stoi przed naszymi drzwiami z walizką. Okazało się, że jej mama wysłała ją na studia do naszego miasta i powiedziała, że będzie mogła mieszkać u nas. Dziewczyna była bardzo przestraszona. Mało tego, że była sama, w obcym mieście i musiała udać się do prawie obcych ludzi, to okazało się, że cały dzień czekała na nas pod naszą klatką schodową, bo jej mama nie dała jej nawet naszego numeru telefonu. Dziewczyna nie chciała nam się narzucać, to jej rodzice wszystko za nią zdecydowali.
Zadzwoniłam do ciotki i grzecznie wyjaśniłam, że nie mamy możliwości przyjąć Anety pod nasz dach.
Ciotka zaczęła wydzierać się na mnie przez telefon:
„Jak ci nie wstyd! Przecież jesteśmy rodziną! Jak możesz odmawiać rodzinie! Mieszkasz w apartamentach, a nie chcesz przyjąć i pomóc swojej siostrze (ciotecznej)!”

„Apartamenty” to dwupokojowe mieszkanie, w którym mieszkamy z dwójką dzieci. Naprawdę nie mieliśmy możliwości przyjąć Anety. Nie kosztem naszych dzieci. Następnego dnia poszłam z nią na uniwersytet i pomogłam jej rozwiązać problem z nauką i mieszkaniem. Okazało się, że może studiować hybrydowo, takie połączenie nauki zdalnej i zaocznej. Wszystkie wykłady będą online, a raz na dwa tygodnie będą się odbywać zajęcia praktyczne na uczelni. Aneta była zadowolona, że będzie mogła uczyć się zdalnie. Obiecałam jej, że w czasie zajęć będzie mogła zatrzymać się u nas. Siostrzenica wyjechała do domu w dobrym nastroju.
Niestety, jej rodzice nie docenili mojego dobrego gestu i zerwali ze mną kontakt. Bardzo smutne, że tak się stało. Dobrze, że chociaż Aneta jest zadowolona.

Czy postąpiłam właściwie? Co sądzisz?

-->