Przemieszczanie się z małym dzieckiem nie jest łatwym zadaniem. Zwłaszcza jeśli musisz korzystać z transportu publicznego. Należy wtedy kontrolować zachowanie dziecka i być przygotowanym na to, że nie zawsze będzie się ono zachowywało tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Podczas podróży należy pilnować dziecka i zapewnić mu zajęcie, aby nie przeszkadzało innym osobom. Dziś chcę się z Wami podzielić historią mojej podróży z moim trzyletnim synem. Nigdy nie zapomnę tego wyjazdu. Mam na imię Julia i mam 23 lata i sama wychowuję mojego syna Krzysia. Pewnego dnia odbyłam dwie podróże pociągiem. Jedna z nich trwała około sześciu godzin. Krzyś był bardzo zmęczony i zanim dotarliśmy do domu, stał się bardzo nieznośny.
A żeby nie biegał po całym wagonie, starałam się na wszelkie sposoby go czymś zająć – graliśmy w gry, czytaliśmy książki, karmiłam go owocami i pozwalałam słuchać muzyki w odtwarzaczu. Pasażerowie również starali się go zabawiać. I tak, po 4 godzinach różnych działań mających na celu zwrócenie jego uwagi, mój syn w końcu się zmęczył i spokojnie zasnął.
I tak spał do końca naszej podróży, że mogłam wygodnie usiąść, a w międzyczasie sama zdążyłam trochę odpocząć. I nie miałam pojęcia, że jakiś pasażer obserwował mnie i mojego syna przez cały czas jazdy pociągiem. Mężczyzna siedział naprzeciwko nas i początkowo nawet go nie zauważyłam. Dostrzegłam go jednak i wtedy stało się coś niepokojącego. Kiedy zatrzymaliśmy się na mojej stacji, mężczyzna podszedł do mnie i klepnął mnie w ramię. Następnie wręczył mi kawałek kartki i powiedział: „Proszę, to dla ciebie”.
Oczywiście byłam zaskoczona, bo po raz pierwszy cos takiego mi się przytrafiło i nie mogłam oderwać oczu od kartki. Fascynuje mnie ten człowiek, a zwłaszcza jego ego. Otworzyłam liścik i zobaczyłam pieniądze i notatkę. Na kartce było napisane: „Proszę wypić za moje zdrowie”. Jesteś wspaniałą matką i masz pięknego synka. Twoja cierpliwość jest wręcz nierealna.
Mam córkę w tym samym wieku co Ty i mam nadzieję, że kiedy będzie miała własne dzieci i będzie tak wspaniałą matką jak Ty”. Oczywiście, byłam bardzo zaskoczona postawą mężczyzny i pięknym przesłaniem. Nigdy nie oczekuje się niczego dobrego od nieznajomych, a tu taki gest. Postanowiłam, że muszę odnaleźć tego człowieka. Po powrocie do domu zamieściłam tę historię i zdjęcie notatki na swoim koncie w mediach społecznościowych.
Skontaktowałam się też z redakcją lokalnej gazety, prosząc o pomoc. Poszukiwania były zakrojone na szeroką skalę i zakończyły się sukcesem. Po kilku dniach zadzwonił do mnie mężczyzna o imieniu Eugeniusz. To on był pasażerem od notatki. Spotkaliśmy się i powiedział, że lubi robić takie miłe gesty i obserwować ludzi. Oczywiście pochwaliłam go za takie zachowanie i za to, że docenił moje metody wychowawcze.
A więc wszystko robię dobrze. A Eugeniusz z kolei powtórzył wszystko, co było w jego notatce, że jestem naprawdę dobrą matką. Ale ja uważam się za zwykłą matkę stosującą zwykłe metody wychowawcze. Nie zrobiłam nic nadzwyczajnego – po prostu było mi się żal mojego dziecka.
Ale po przeczytaniu tej notatki poczułam ciepło w sercu i dumę z siebie. Teraz, kiedy mam jakieś trudności lub wątpliwości, zawsze czytam tę notatkę i wszystko natychmiast staje się jasne i proste. Dla mnie jest to rodzaj talizmanu. Wprawdzie bycie samotną matką nie jest łatwe i zdarzają się chwile zniechęcenia, ale teraz mam kartkę od Eugeniusza, który zobaczył we mnie dobrą i kochającą matkę – i taka muszę być zawsze.