Kasjerka odmówiła zwrotu reszty starszej kobiecie, musiałam interweniować, bo jej zachowanie było bezczelne.

Niedawno przeprowadziłam się do innego miasta i podczas moich pierwszych zakupów na nowym osiedlu byłam świadkiem nietypowej sytuacji. W kolejce do kasy w supermarkecie stałam za starszą kobietą, która miała na taśmie podstawowe produkty spożywcze. Kiedy kasjerka podała jej paragon, od razu zaczęła kasować moje zakupy. Po chwili staruszka odwróciła się w jej stronę i upomniała się o resztę pieniędzy: „Przepraszam, nie wydała mi pani reszty, a powinnam dostać 4 złote i 65 groszy”.

Może nie była to jakaś wysoka kwota, ale, zgodnie z przysłowiem „gorsz do grosza, a będzie kokosza”, poza tym kasjerka ma obowiązek za każdym razem wydać resztę z zakupów. Myślałam, że może się zamyśliła i zapomniała dać staruszce te pieniądze, ale ona w odpowiedzi tylko się zaśmiała i powiedziała, że nie ma drobnych w kasie i co najwyżej może zaproponować napój energetyczny w tej cenie.

Staruszka ponownie zwróciła się do kasjerki, by oddała jej pieniądze i podziękowała za proponowany przez nią produkt, twierdząc, że nie pije takich wynalazków. Kasjerka nawet na nią nie popatrzyła, ale chciała szybko zakończyć tę rozmowę i powiedziała nieuprzejmym tonem: „Przeszkadza mi pani w pracy, przecież mówiłam, że nie mam drobnych! Skąd mam wytrzasnąć tę pani durną resztę? Niech pani przyjdzie jutro”.

Staruszka była już mocno zdenerwowana, ale widocznie nie miała ochoty na awantury lub uwierzyła, że następnego dnia odzyska pieniądze i po prostu wyszła. Kasjerka nie powstrzymała się przed komentarzem i pod nosem powiedziała, że ze staruszki jest niezła wariatka. Nie mogłam tego bezczynnie słuchać!

Pouczyłam kasjerkę, że to mogły być ostatnie pieniądze staruszki i nie powinna była ich zatrzymać. Zwróciłam jej uwagę, że mogła poprosić kierownika lub koleżankę z innej kasy o rozmienienie pieniędzy, a ona tylko wzruszyła ramionami i stwierdziła, że inni nie robią takiej afery o brak wydanej reszty. Nie zrobiła sobie nic z moich uwag, podała mi kwotę do zapłaty, a ja wyciągnęłam kartę, zabrałam zakupy i wyszłam bez słowa.

Przed sklepem dostrzegłam staruszkę, więc wyciągnęłam z kieszeni 4 złote i 80 groszy i wręczyłam jej, mówiąc, że kasjerka kazała mi jej przekazać. Kobieta uśmiechnęła się i podziękowała. Poszłam do tego sklepu jeszcze tylko raz, by opisać kierownikowi sytuację, której byłam świadkiem, ale nie wiem czy coś z tym zrobił.

-->