Tata niósł urnę z prochami Stasia. Trzylatek zginął w dniu ślubu rodziców. Tragedia pod Radomiem

Byliby kilka dni po ślubie i cieszyliby się swoją obecnością. Lecz w tej rodzinie tak nagle i niespodziewanie zabrakło maluszka. Staś (†3 l.) zginął potrącony przez auto prowadzone przez dziadka. Tragedia rozegrała się pod kościołem w Trablicach pod Radomiem (woj. mazowieckie). To w tej świątyni miał się odbyć ślub jego rodziców. Zamiast radości z podniosłej uroczystości najbliższym trzylatka przyszło pożegnać go po raz ostatni. Słowa taty Stasia poruszają do głębi.

Mama Stasia, Agata, trzymała w dłoniach zdjęcie synka. Opierała się na ramieniu ukochanego Michała, który niósł białą urnę z prochami własnego dziecka. Szli w milczeniu, a w oczach mieli łzy. Przyszło im pożegnać maleństwo na zawsze.

A jeszcze kilka dni wcześniej w tym samym kościele mieli pójść uśmiechnięci i szczęśliwi, by ślubować sobie miłość. Jej nie zabrakło, lecz zabrakło małej i roześmianej duszyczki. To ciężka próba dla rodziny, która została wystawiona na niewyobrażalnie dojmującą rozłąkę z dzieckiem.

Wypadek przed kościołem w Pelagowie-Trablicach. Dziadek potrącił trzylatka

W sobotnie popołudnie, 8 października, w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej w Pelagowie-Trablicach miał się odbyć ślub Agaty i Michała. Para chciała także ochrzcić swoje najmłodsze dziecko z trzyosobowej gromadki. Chwilę przed uroczystością na przykościelnym parkingu doszło do tragedii. Radosny nastrój ustąpił przerażeniu i rozpaczy.

Cofający chrysler potrącił syna pary młodej, małego Stanisława. Za kierownicą auta siedział dziadek chłopca, 45-latek. Maluszek został przygnieciony przez samochód. Obrażenia były bardzo poważne i rozległe. Najbliżsi natychmiast zabrali trzylatka i ruszyli do radomskiego szpitala.

-->