Wraz z moim mężem Tomkiem, poznaliśmy się w pracy. Skończyłam studia na kierunku Ekonomii i postanowiłam podjąć pracę. Nie chciałam wracać do wioski po ukończeniu studiów, ponieważ zobaczyłam życie w mieście, gdzie istnieje wiele możliwości, a ludzie są tu inni, nie tacy jak na wsi. Jest wiele sklepów, supermarketów, ruch jest stały, a ja to lubiłam, więc pomyślałam, że zostanę tutaj, znajdę sobie godną pracę i wynajmę pokój, ponieważ na całe mieszkanie nie starczyłoby mi pensji.
Tak się stało, znalazłam sobie wolne miejsce księgowego w sieci sklepów z ubraniami i wynajęłam pokój w akademiku. Życie się poprawiło, codziennie robiło się to samo i zdawałam sobie sprawę, że do pełnego szczęścia wciąż brakuje rodziny. Niestety do tej pory nie spotkałam jeszcze jedynego, ukochanego mężczyzny. Minęło trochę czasu, nic się nie zmieniło, z wyjątkiem tego, że zauważyłam jak jeden z dostawców strojów w naszym sklepie, traktuje mnie jakoś wyjątkowo. Prawił mi komplementy, uśmiechał się do mnie, a ostatnio poprosił o numer telefonu.
Potem zadzwonił i zaprosił mnie na randkę. Widziałam, że zależy mi na tym człowieku i go polubiłam. Zaczęliśmy się spotykać. Po pewnym czasie wyprowadziłam się z wynajętego pokoju i zamieszkałam z Tomkiem, który miał własne mieszkanie. Pobraliśmy się, urodziłam mu dwóch pięknych bliźniaków. Żyliśmy dobrze w pokoju i harmonii. Od tego czasu minęło piętnaście lat. Nasze dzieci dorastały, zbudowaliśmy sobie dom, a sytuacja finansowa pozwalała nam na wygodne życie.
Niestety, nie trwało to wiecznie. Pewnego dnia zaczęłam zauważać, że mąż często znika. Postanowiłam go śledzić. Okazało się, że odwiedzał jakąś starszą kobietę i cały czas wręczał jej jakieś paczki. To powtarzało się co tydzień.
Potem w końcu postanowiłam przyłapać męża na gorącym uczynku. Podjechałam w to miejsce, wysiadłam z samochodu i zażądałam od ukochanego odpowiedzi, kim jest ta kobieta i dlaczego coś jej przekazuje. Przez długi czas mężczyzna nie mógł nic wymyślić i przyznał, że to babcia jego córki. Tak się złożyło, że zdradził mnie trzy lata temu. Jego kochanka zmarła podczas porodu, a dziecko zostało z babcią. Tomek nie wiedział, jak postąpić właściwie i powiedział, że odejdzie, ponieważ był bardzo zawstydzony.
Nigdy nie myślałam, że to zrobię, ale kazałam mu zabrać małe dziecko do naszego domu i pozwolić tej kobiecie odpocząć i odwiedzać wnuczkę. Teraz razem wychowujemy kolejne dziecko, które straciło matkę i nie jest niczemu winne.