Dwuletni chłopiec w jednej chwili wsadził do buzi smoczek, a w następnej był już transportowany śmigłowcem do szpitala w stanie bezpośrednio zagrażającym życiu. Jak się okazało, dziecko otruło się śmiertelnie niebezpieczną trutką na szczury, którą rozsypano w ogrodzie jego domu.
Wystarczyła chwila nieuwagi, by dla dwuletniego chłopca zwykłe wyjście na podwórko zakończyło się walką o życie i pobytem na szpitalnym oddziale. Jak opisują włoskie media, maluch, który razem z rodzicami z Afganistanu mieszka w ośrodku dla uchodźców w miejscowości San Martino in Strada, trafił do szpitala po tym, jak zatruł się trutką na szczury.
Włochy. 2-latek zatruł się trutką na szczury. Zjadł ją ze smoczka
Gazeta “Il Cittadino” podaje, że chłopiec wyszedł do ogrodu w domu parafialnym, w którym funkcjonuje schronisko, krótko po tym, jak rozłożono tam trutkę na szczury. Z doniesień medialnych wynika, że mieszkańcy zostali uprzedzeni o tym fakcie i zalecono im, by nie wychodzili na dwór i na balkony. Mimo to malec jakoś zdołał wymknąć się na zewnątrz pod nieuwagę rodziców.
“Podczas zabawy w ogrodzie chłopcu upadł na ziemię smoczek. Maluch podniósł go i wsadził do buzi, razem z trutką na szczury, która się do niego przykleiła” — podaje telewizja Rai.
2-latek trafił do szpitala w Bergamo
U dwulatka niemal od razu wystąpiły objawy silnego zatrucia. Na miejsce wezwano służby ratunkowe, ostatecznie zdecydowano o przetransportowaniu dziecka śmigłowcem pogotowia do szpitala w Bergamo na północy Włoch. Jak podają media, leczenie okazało się skuteczne. Obecnie życiu chłopca nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.